Strony

piątek, 3 maja 2013

Móc spojrzeć inaczej....

Nie wiem czemu słowo "móc" kojarzy mi się w lini prostej z Moc...
Ale do rzeczy.
Aby wyzdrowieć należy
1- wyjść poza schemat
2- zmienić paradygmat postrzegania zjawisk
3- porzucić własny (dotychczasowy) umysł.

Tak naprawdę wszystkie trzy punkty ww. to jedno i to samo.
Słowem kluczem jest Zmiana Postrzegania.
Niestety zmiana nie będzie możliwa, bez realizacji pkt. 3, albo choć próby (tak naprawdę to nic trudnego, mogę dać instrukcje jak ktoś chce). Wtedy automatem realizuje się p. 1 i osadzamy siebie w nieco innym schemacie. Do poza-schematycznego funkcjonowania potrzeba olbrzymiego zaufania do Boga, Życia, Samego Siebie i po prostu poczucia bezpieczeństwa w samym Życiu. Stać na to niewielu, więc bezpieczniej nam się poruszać zawsze w wyznaczonych granicach. To tak jak dziecko, które prowokuje, aby wyznaczyć mu granice. Nie dlatego, że chce wygrać, ale dlatego, że chce się poczuć bezpiecznie "mogę odtąd.... dotąd".

Niestety również dla pacjenta, aby zrealizować p. 2 potrzeba pogadać ze swoim umysłem i porzucić lęk. Tu znowu pojawia się kołowrotek i koło zamachowe wrzuca nas do p. 3, w którym ów lęk jest zawarty. Jeśli nie rozumiesz tego, co piszę, nie szkodzi. Zrozumiesz. Czasami "brak rozumienia" to kolejny sprytny mechanizm obronny osobowości, aby właśnie zmiana się nie dokonała. Ot taki psikus.

Niestety również dla pacjenta, aby zrealizować p. 2 potrzeba odrobinę samoświadomości, czyli czegoś, czego nie uczą nas od dzieciństwa. Samoświadomość zaprowadzi nas do stwierdzenia, że "lęk to iluzja". A skoro jest iluzją... jest tylko wrażeniem, jest emocją w nas odbijaną niczym obrazki na kliszy foto. Wydaja się realne, ale w rzeczywistości to tylko odbicia z przeszłości prawda ??
Proste ? bardzo :)
Z własnymi uczuciami nie chcemy się konfrontować, bo się boimy. Pamiętam bez mała setkę maili w których KAŻDY z proszących o pomoc pacjentów był w stanie przyjąć najgorszą w smaku miksturę, ale gdy mówiłem o KONIECZNOŚCI PSYCHOTERAPII słyszałem tylko syk "że to nie dla mnie", "ja to wszystko wiem...". Zatem skoro wiesz, czemu nadal chorujesz ? powiem Ci. Ponieważ wiedza to poziom intelektu i umysłu, a Ty powinieneś zejść do poziomu emocji. Ot i odezwał się stary znany lęk :)
Widać go ? zazwyczaj przypomina ściskanie w dołku jak przed klasówką albo pierwszym pocałunkiem (na trzeźwo) :) To skoro już go CZUJESZ (a nie myślisz o nim) w CIELE weź głęboki oddech i... z powoooolnym wydechem zwróć uwagę właśnie w to miejsce. Energia oddechu podąża zawsze za Twoją uwagą. Zawsze ! Jeśli masz napięty mięsień, możesz zrobić dokładnie tak samo. Nie wiem czemu ćwiczenia takie uwielbiają dzieci, a dorośli od których dzieci powinny się uczyć... beton. Hmmm.
Ale dorosłych zostawmy sobie, byle nie niszczyli psychiki młodego człowieka karmiąc go wizją "złego świata".

I tak jak z lękiem ww. tak i z raczkiem można pracować. No to teraz powiało grozą co ? :)
Bo nie dość, że uciekasz przed nim, walczysz, nazywasz od najgorszych, płaczesz przez niego to jeszcze każą Ci się z nim spotkać w jednej przestrzeni. Wielu niestety bez przygotowania spotkanie by przegrało w 3 sek. To, co jest w Twojej głowie nt. słowa "rak" jest TYLKO opiniami zasianymi przez innych.
Uczyłeś się świata od rodziców, opiekunów, babci, dziadka, księdza, a później od kolegów, autorytetów, idoli, aż w końcu wydawało Ci się, że "sam podejmuje decyzje" więc słuchałeś TV i radia.
No to teraz pytanie klucz... czy wiesz, ile jest Ciebie w Tobie ? Zastanawiałeś się kiedykolwiek, skąd myślę, że "rak jest...", "świat jest...", "moje życie to..." ?
A jeśli nie wiesz, to skąd wiesz, że źródłem jesteś Ty.

A skoro źródłem nie jesteś to możesz to zmienić, wiesz o tym prawda ?
To nic innego jak neurochemiczny zapis w Twoich zwojach mózgowych.
Poza karmicznym zapisem, który ze sobą przynosisz, jesteś pod wieloma względami czystą kartką.
No to teraz skoro oddaliśmy Ci trochę władzy nad swoim życiem...
proponuję Ci, abyś odpowiedzial sobie na pytanie:
Co mnie powstrzymuje, abym pozbył się choroby już dziś ? sam ? tak, sam.
Teraz do głosu dojdzie Twojego alter ego i może powiedzieć (wklejam scenariusze):
- "tylu ludzi umarło na raka..." - no to co, że tylu, nie jesteś nimi, Jesteś Sobą.
- "pan doktor powiedział, że mój przypadek jest nieuleczalny" - na tym blogu było wiele przykładów nieuleczalnych przypadków, które byly "nieuleczalne" w myśli opinii autorytetu (o kurcze, mamy kolejny autorytet), więc skoro oni mogli, czemu Ty nie możesz ? Niestety dla Ciebie słuchającego takiego objawienia, wielu lekarzy, jeśli nie większość opiera się na statystykach i przenosi opinie z doświadczeń z innych pacjentami na Ciebie.  W Jego głowie toczy się proces podobny do Twojego, gdy porównujesz się z innymi, aby nie powiedzieć taki sam !!! Więc dlaczego lekarzowi przyznajesz większe prawo do decydowania o swoim życiu niż samemu sobie ??? Nie, to nie znaczy, że nie masz paść na ziemię, płakać i walić w poduszkę, wku**iać się na wszystko dookoła i wyzywać wszystkich, ale niech Ci w końcu przejdzie :) a później do roboty :)
- "bo nie wierzę w siebie" - wiara w siebie jest uzależniona w wielu momentach od wychowania Ciebie jako dziecko. Jeśli byłeś często karcony, wyśmiewany, ignorowany w odpowiedzi na Twoje dziecięce inwencje i pytania... to możesz tak się czuć. Ale wiesz co ? jest na to sposób. Dałem go jakiś czas temu na tym blogu, nazywa się "komunikaty dobrego ojca i dobrej matki" - poszukaj. Nie zaszkodzi spotkanie z kimś, kto pomoże Ci dokopać się głębiej, ale na początek zacznij od swojego wewnętrznego dziecka.
- resztę dopisz sam...

I teraz w ramach zmiany paradygmatu myślenia, abyś mógł spojrzeć na siebie inaczej... jako istotę JEDNAK pełną mocy, a nie taką, która wypadła Bogu spod ogona albo którą wypluł jako pył to Piotr przypomni Ci cytat z Ks. Rodzaju cytowany tu tak często "I stworzył Bóg człowieka na obraz swój.....". A na marginecie mówiąc... gdzie podziała się Twoja wiara właśnie teraz, gdy masz przed sobą taki egzamin ? i skąd wiesz, że to nie jest doświadczenie godne Hioba ?

I zaczynając od zmiany otoczenia... w końcu i tak jesteś jego częścią... zobacz ten film. Prezenter jest geniuszem. Otrzymał od środowiska naukowego prestiżową nagrodę CASIUS. Poza tym, że go kocham za jego wkład... da Ci nieźle popalić, jeśli chodzi o naszą wizje świata :)) Pozwól tej zmianie zaistnieć w sobie, dalej będzie lepiej. 
Film puszczam od 34 minuty, ale to seria wykładów, więc jest tego 7 godz z pl napisami :)
http://youtu.be/Ku3QRroR5vU?t=31m54s

A gdy zmieni się Twoje spojrzenie na świat, zmienisz postrzeganie samego siebie i po prostu będzie lżej.

Świadomego smacznego :)


Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

2 komentarze:

  1. Zgadzam się, że psychoterapia, praca z psychiką, emocjami jest potrzebna. Człowiek jest jednością psycho-fizyczną. Ludzie chorzy na raka muszą też poznać prawdę, że np. terapia Gersona czy dieta surowa leczy choroby uznawana za medycynę za nieuleczalne. Ludziom chorym na raka potrzebny jest większy kontakt z naturą, dobrymi emocjami, ze samym sobą. Potrzebują jasnego, spokojnego, pełnego miłości spojrzenia na siebie i na Życie. I pewnie ten proces będzie różnie wyglądał u różnych ludzi. Ale uważam, też, że bardzo komplikujesz sprawę, mieszasz "karmiczny zapis", księgę Rodzaju, Boga Judeo-chrześcijańskiego z przekonaniami typy "Sekret", teorie o alter ego. Nie musisz publikować tego komentarza. Nie chce Cię urazić ale uważam, że pisząc w taki sposób możesz w ludziach chorych zasiać jeszcze więcej wątpliwości i tym wywodom nie podołają. Z drugiej strony jeśli ktoś po takim wpisie zacznie pracować nad swoją psychiką, duszą, emocjami to już pomogłeś:-) Pozdrawiam, Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, mnie nie obrażasz. Miej świadomość, że ja takich porównań nie potrzebuje. Radzę sobie bez nich. Niestety ludzka natura jest taka, ze łatwiej przyjmujemy to, co znane, niż to, co nowe. Co zrobisz, taka Natura. Dlatego łatwiej jest nam zrozumieć coś, co ma powiązanie z Biblią taka czy inną, z Bogiem takim czy innym i ze słynnym Sekretem, który zna wielu Polaków, choć niewielu sobie zadaje pytanie, dlaczego nie jest taki super jak go przedstawiają, choć mówiłem o tym na tym blogu już ze 3 razy.
      A od karmy nie uciekniesz :) Więc czy mieszam... cóż, może i tak, ale równie dobrze mógłbym przedstawić jeden punkt widzenia, nazwać go jakoś i iść do domu. Ale CHCĘ zbudować POMOST między Światem człowieka zachodu, tym, co ma realny wpływ (zwróć uwagę, że użyłem słowa "wpływ" a nie "wartość") na zdrowie i ŚWIADOMOŚĆ ZDROWIA I ŚWIADOMOŚĆ CHOROBY. Skąd to wiem ? z doświadczenia. Żadnej ściemy, sama praktyka. A co każdy z tym zrobi... jego sprawa. Bo jak inaczej wpuścić odrobinę innego spojrzenia jak przez porównania, analogie, metafory... jak powiedzieć pacjentowi "Twoja Świadomość MA WPŁYW na Twoje zdrowie", jeśli zaraz włącza się umysł próbujący zdefiniować i nakleić łatkę...

      Usuń

rak jest uleczalny: