Jakiś czas temu w okresie aktywnego prowadzenia bloga
zapowiadałem mały przełom w poszukiwaniach. I taki też się
dokonał :)
Witamina jest wyjątkowa, bo jej udział w procesach prawidłowego
funkcjonowania organizmu jest wieloaspektowy i nie do przecenienia.
Niestety o jej wyjątkowości dla Naszego zdrowia nie mówi się
wiele traktując w szeregu jak wiele innych i choć nie można
odmawiać prawdy stwierdzeniu, że każdy związek chemiczny w
organizmie jest ważny, w tym przypadku jej rola wydaje się przez
Naturę bardzo uwydatniona. I pisząc to jednocześnie przyznaję, że
sam wielu rzeczy nie wiedziałem. Czytaj dalej...
Jej poczatki były trudne...
Zanim poznano jej dokladny skład chemiczny, znana byla jako
preparat podawany przeciwko gnilcowi - dzisiaj znany bardziej jako
szkorbut. Dziś choroba ta zapomniana ze względu na możliwość
szybkiej i właściwej prewencji oraz leczenia miała dość
dramatyczny przebieg w postaci krawiwienia dziąseł, samoistnych
krawień na skutek uszkodzenia m.in. naczyn włosowatych i
rozchwiania zębów. Nie uwierzysz, ale szacuje się, że z powodu
jej braku zmarło 100,000 żołnierzy marynarki wojennej Wielkiej
Brytanii. W 1932 otrzymano ją po raz pierwszy jako wyciąg z
cytryny.
Wiek XX przyniósł pomyślne wieści dowodząc możliwości jej
syntezy w warunkach laboratorium, a lekarze ją stosujący zgłaszali,
że pacjenci, którym zaordynowano dawki uderzeniowe odzyskiwali
zdrowie. Niestety był to koniec pasma wiadomości o sukcesach,
ponieważ w tym samym czasie rozpoczął się wyścig na polu
farmacji i witaminę tę pozbawioną skutków ubocznych zepchnięto
na dalszy plan.
Jeśli zagadka, którą ukryłem w kilku wcześniejszych zdaniach
okazała się za trudna, odpowiedzią jest: Witamina C
nazywana również kwasem askotbinowym.
Ale proszę, pozostań ze mną, bo dowiesz się wielu zapierających dech w piersiach faktów o ktorych nie mówią niestety w mediach.
Witaminowi geniusze
Warto wspomnieć, że wiele lat swojego życia i pracy naukowej
poświęcił badaniu witaminy C znany wielu noblista Linus
Pauling, który zafascynowany był tym jak witamina C wpływa na
organizm. Niestety nie otrzymał on nagrody Nobla właśnie za to.
Pauling dożył poważnego wieku 94 lat (!) (podobnie jak odkrywca
kwasu askorbinowego dr Szent-György) i choć wielu złośliwie
zarzuca Paulingowi, że zakończył życie z powodu zmian prostaty,
on sam do końca twierdził, że i owszem, ale dzięki jego
"znajomości" z witaminą C choroba dopadła go 20 lat
później, a jej rozwój został znacznie spowolniony. Stał on m.
in. na stanowisku, że witamina C jest niezbędna do prawidłowego
przebiegu procesów fagocytozy, czyli pochłaniania
drobnoustrojów chorobotwórczych przez białe krwinki oraz, że
odkąd rozpoczął przyjmowanie wit. C w dużych dawkach omijało go
również przeziębienie. Tego z kolei dowodem jestem ja sam, autor
tego posta o czym pisałem 2 lata temu. Zaraz po wyjściu ze szpitala
poziom WBC czyli białych ciałek krwi wynosił u mnie ok 2000 przy
czym za normę uznaje się 4-10 tyś. Aby było "śmieszniej"
dla całej sytuacji, wszyscy dookoła byli tzw. zdrowymi ludźmi
posiadając przy śmiałym założeniu odporność 2 x wyższą
(złośliwcy zarzucą, że nie wspominam o poziomie neutrofili, ale
te sięgały jeszcze niżej). Jakież było moje zdziwienie, gdy
biorąc 2-4 g wit. C dziennie jesień i zima minęły bez kichnięcia
spowodowanego przeziębieniem, a osoby w moim otoczeniu pokładały
się z powodu stanów zapalnych.
Zobaczmy zatem dlaczego witamina C jest tak ważna dla Nas ludzi ?
przede wszystkim, dlatego że jest tzw. substancją witalną. Ozacza to, że
np. podobnie jak woda bierze udział w prawidłowym przebiegu wielu
procesów fizjologicznych, ale... jej niedobór prowadzi do poważnego
zubożenia stanu zdrowia z możliwością śmierci włącznie. Znane
są wszak przypadki śmierci z powodu odwodnienia. I z witaminą C
jest podobnie, jej niedobór prowadzi do wystąpienia szeregu
objawów, które mogą być mylnie rozpoznane (lub potraktowane bez
związku) jako objawy całkowicie innej (poza niedoborem) jednostki
chorobowej. Dla uproszczenia dodam, że zwierzęta (w przeciwienstwie
do Nas ludzi) samodzielnie produkują kwas askorbinowy, dlatego my
niejako musimy ją uzupełniać LUB dostarczać jej odpowiednie
ilości w diecie. Pomyśl, jeśli zwierzęta domowe produkują
samodzielnie do 5 g (czyt. gramów) wit C dziennie (a są tacy,
którzy twierdzą, że i więcej), to ile potrzeba dorosłemu
człowiekowi ważącemu kilka do kilkunastu razy więcej ? A teraz
jeszcze inaczej... w takim razie jak to się ma do tzw. zalecanej
dawki dziennej ustanowionej na poziomie 200 miligramów ?
A teraz mając obraz naszej cywilizacji oraz poziom świadomości
sam możesz sobie odpowiedzieć na pytanie o to czy jednak warto...
A to co przeczytałeś to dopiero początek sensacji.
Sama dr Dąbrowska nazywana również "polskim gersonem"
opowiadała historię pacjenta, któremu wyleczyła (jej akurat
wolno) arytmię czyli teoretycznie nieuleczalną chorobę zaburzenia
rytmu serca... podając "duże dawki wit C wraz z koenzymem
Q10 i lizyną". Niestety co oznaczały "duże dawki"
w tym przypadku, to pytanie należałoby skierować bezpośrednio do
Pani doktor.
Sama witamina C nie umknęła również uwadze dr Rath'a będącego
kontynuatorem myśli Paulinga. I mimo, że wielu jego oponentów
wprost argumentuje, że opowiada się "za" bo sam produkuje
i sprzedaje, nie można już odmówić racji prezentowanym przez
niego faktom oraz prowadzonym badaniom, których część przedstawił
(obecnie) w dwóch książkach m.in. "Dlaczego zwierzęta nie
dostają zawałów serca... tylko my ludzie". Poza tym
na polskiej stronie Koalicji dr Rath'a można w jednym z opisów
badań przeczytać takie słowa: "Wzmocnienie kolagenu i
spójności tkanek może być osiągnięte na drodze naturalnej,
przez synergiczną kombinacje specyficznych substancji naturalnych,
tak jak: lizyny, proliny, kwasu askorbinowego,
czy ekstraktu z zielonej herbaty (NM). Ta unikatowa mieszanina
składników odżywczych ma silne działanie przeciwrakowe, zarówno
w warunkach in vivo, jak i in vitro, udowodnione na dziesiątkach
różnych typach komórek raka. Przeciwrakowe właściwości tej
kombinacji mikroelementów włączają hamowanie metastazy, wzrostu
guzów, sekrecji MMPs, inwazji komórek rakowych, angiogenezy i
wzrostu komórek, a także indukują procesy apoptozy." W
innym skrócie z badania badacze stwierdzają: "Wzbogacenie
diety w mieszaninę mikroelementów silnie hamowało wzrost guzów
nowotworowych, bez jakichkolwiek skutków ubocznych, co sugerowałoby
ich potencjal przeciwrakowy. Potwierdzają to badania
histologiczne...".
Linki do badań pod artykułem. Samej witaminie C poświęcił
jeden z rozdziałów oczywiście Pan Zięba w swojej książce, a na
YTube możesz znaleźć również godzinny wykład na ten temat.
Przełomowy raport i przemilczane fakty
Cofnijmy się trochę w czasie,
bo do roku 1948 do miejscowości Reidsville w USA. Historia jest tego
warta. W Memorial Hospital pracuje dr Klenner, który staje przed
wielkim wyzwaniem, w szpitalu wybucha bowiem epidemia polio obejmująca cały
stan. Tak naprawdę ma dwa wyjścia, skierować chorych na
kwarantannę lub rozpocząć na własną rękę kontrowersyjną
kurację witaminą C. Skutek jest oszałamiający. Po 3 dobach (!), 60
pacjentów wróciło do domu... wolni od choroby. A jak się okazało
w swoim raporcie dr Klenner zawarł znacznie więcej, bo terapia witaminą C była skuteczna również w
przypadku odry,
świnki, ospy wietrznej, półpaśca, opryszczki i grypy oraz
wirusowego zapalenia płuc (!!). Niestety wyobraź sobie, że
powyższy raport wygłoszony na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego
Stowarzyszenia Lekarzy nie spotkał się z żadnym pozytywnym odzewem i do dziś
praktycznie pozostał bez echa. Powodów można się jedynie
domyślać, choć dla wielu są nazbyt czytelne. I możesz nie
wierzyć, ale możesz też sprawdzić szukając informacji, że dr
Klenner zabrał się również za leczenie SM czyli stwardnienia
rozsianego tworząc odpowiedni protokół witaminowo-minerałowy.
To samo dotyczy
kolejnego genialnego lekarza-praktyka dr Catharta, który zawierzył
pracom Paulinga i rozpoczynając zażywanie witaminy C od kilku gram
dziennie pozbył się m.in. kataru siennego oraz nawracających
często przeziębień. Aby było jasne, swoje kuracje przeprowadził
na 20.000 pacjentów (!), on również odkrył istnienie tzw. tolerancji
jelitowej, czyli stanu organizmu w którym on sam komunikuje nam
nasycenie poziomu kwasu askorbinowego w postaci luźnego stolca.
Wielość badań i przekrój założeń jakie istnieją w literaturze
pozwoliłoby stworzyć całą książkę na temat tylko tej jednej
witaminy. Ale spójrzmy na to z innej strony. Jeśli weźmiemy pod
lupę tylko jeden znany fakt, że witamina C działa
przeciwutleniająco to jednocześnie możemy uznać, że zmniejsza
ryzyko powikłań (aby nie powiedzieć same powikłania) wskutek
naświetlań oraz wszelkich innych chorób, które powodują stres oksydacyjny oraz rozpad komórek, czyli np. wystawienie na wszelkie
rodzaje promieniowań, które powodują degenerację DNA. A co jeśli
powiążemy ją również w przypadku występowania gorączki
krwotocznej wywołanej wirusem Ebola, który metabolizuje witaminę C
do poziomów w których owe krwawienia są możliwe ? Robi się wtedy
ciekawie. A chciałbym tylko przypomnieć, że istnieje korelacja
między zapotrzebowaniem organizmu właśnie na tę witaminę a
poziomem zatrucia organizmu (pozdrawiamy Kraków, w którym ogłoszono
alarm smogowy), a to o czym wiele osób zapomina to fakt, że
przecież taki alarm włącza się w przypadkach w których występuje
skrajny odczyt wartości (!) więc wartości pośrednie (występujące
zapewne w wielu polskich miastach) nie są brane pod uwagę jako
alarmujące.
Przy wspominkach
o witaminowych doktorach należy wspomnieć jeszcze przynajmniej
jedno nazwisko: dr Russel Jaffe, który jako bodajże pierwszy
odważnie powiedział o odtruwającym działaniu witaminy C z metali
ciężkich i w swoim wykładzie wygłoszonym do kolegów lekarzy wyjaśnia mechanizm działania witaminy C, która bezpiecznie
usuwa z organizmu rtęć, ołów, arsen, nikiel czy kadm.
Link do wykładu (niestety bez polskiego tłumaczenia) znajduje się
w wykazie materiałów.
Legenda odżywa... czyli prawda odkrywana na nowo
Obserwując świat wokół Nas można czasami mieć wrażenie, że
wielu napiło się z szalonego źródła o którym opowiadałem w
jednej z bajek. Niestety ludzka natura ułomna jest, dlatego
najczęściej do zmiany naszych postaw potrzebujemy od życia bata,
bo samodzielne myślenie niestety wiąże się z dźwiganiem
brzemienia odpowiedzialności za własny wybór, czego po prostu
wiele osób się boi, chyba, że boli... wtedy przekraczamy granice
naszych przekonań odkrywając nowy, choć nieznany lepszy świat.
Dlatego chcąc sięgnąć po witaminę C dobrze wiedzieć CO jeszcze
dobrego czyni ona dla Naszych ciał (tak chociażby celem poszerzenia
horyzontów myślowych):
- włącza syntezę hormonów, neuroprzekaźników oraz bierze udział w zwiększeniu ilości glutationu, a tym samym przyczyniając się do detoksykacji,
- włącza również metabolizm cholesterolu,
- silny przeciwutleniacz – skutecznie niszczy wolne rodniki zmniejszając uszkodzenia komórek, a tym samym (idąc tropem teorii o Nu w następstwie uszkodzonego DNA) wykazuje działanie antyrakowe. W tym miejscu trzeba powiedzieć jedną ważną rzecz. Wolne rodniki powstają zawsze w wyniku normalnego funkcjonowania organizmu. Problemem jest stan / sytuacja w której nasz organizm jest przeciążony, a wtedy stajemy się jak "brama" dla kłopotów, dodaj do tego mało snu i kiepskie odżywianie i wniosek nasuwa się sam.
- stymuluje syntezę kolagenu – wykazując m.in. działanie odmładzające, ale także zgodnie z tym, co twierdzi m.in. dr Rath hamujące powstawanie przerzutów na skutek przeciwdziałania procesowi kolagenazy, czyli rozpadowi kolagenu na skutek działania zmienionych komórek,
- gdy pojemy sobie przetworów konserwowanych z użyciem azotanów, witamina C skutecznie zablokuje ich przekształcenie się w tzw. nitozaminy, których występowanie kojarzone jest z występowaniem zmian w zołądku, co zostało potwierdzone w wyniku badania na populacji wysokiego ryzyka,
- obniża ciśnienie krwi, zapobiega nadciśnieniu przywracając elastyczność naczyń krwionośnych,
- obniża ryzyko zachorowania na choroby serca, miażdżycę i udar - dr Rath,
- pełni pomocniczą rolę we wchłanianiu żelaza, a wraz z kwasem foliowym i witaminą B12, wspomaga dojrzewanie krwinek czerwonych.
- podnosi odporność organizmu poprzez oddziaływanie na proces fagocytozy zwiększając aktywność komórek NK oraz linfocytów T.
- Yeom i wsp. odnotowali, że duże dawki witaminy C podawane
dożylnie myszom z przeszczepem
komórek mięsaka powodowały supresję genów związanych z
procesem angiogenezy.
- spowalnia proces tworzenia
przerzutów, bo jak się okazało niektóre typy nowotworów
złośliwych syntetyzują enzym do zmniejszenia którego prowadzi
przyjmowanie wit C – chodzi o tzw. hialuronidazy, które Nu
sprytnie wykorzystuje (a w zasadzie produkty jego rozpadu) do budowy
właśnie nowych połączeń krwionośnych.
- wg doświadczeń dr Andrew
Paul'a witamina C zapobiega powstawaniu kamieni nerkowych
wapniowo-fosforanowych poprzez zakwaszenie traktu moczowego,
- przyczynia się do szybszej
naprawy uszkodzonego DNA,
- badania prowadzone na świecie
pokazują, że podawana w zestawie z różnymi substancjami np. wit.
K3 wykazała „istotne wydłużenie czasu przeżycia gryzoni,
ale również znaczące zmniejszenie tempa wzrostu guza przy
jednoczesnym braku patologicznych zmian w organach wewnetrznych
myszy”, kwasem liponowym, wit. A i E, kwas retinowy, działa
synergistycznie (uzupełniająco),
- wykazuje działanie
wspomagające (wzmacniające) na niektóre chemioterapeutyki, czyli
podnosi skuteczność leczenia klinicznego.
I wiele innych o czym możesz przeczytać w materiałach
źródłowych. Dla dociekliwych strona Seanet (kompletny link
poniżej) zawiera wykaz wszystkich opublikowanych dotąd badań nt.
witaminy C w ciągu ostatnich 60 lat (!).
Wieści ze świata...
W 2008 roku nasz rodzimy portal
(o dziwo artykuł nadal istnieje) doniósł o niebywałym moim
zdaniem odkryciu o którym wiedziano od jakiegoś czasu, ale widać
nadszedł dla niego Czas: „Wysokie
dawki witaminy C wstrzykiwane myszom zmniejszają o
blisko 50% wagę i rozmiar guzów nowotworowych mózgu, jajników i
trzustki u myszy - informują naukowcy z USA na łamach czasopisma
"PNAS". Autorzy pracy wykazali, że przeciwnowotworowe
działanie witaminy C (askorbinianu - kwasu askorbinowego) polega na
tworzeniu nadtlenku wodoru w płynie międzykomórkowych otaczającym
guzy. Jednocześnie zaobserwowali, że witamina C nie działa
szkodliwie na prawidłowe komórki.” WOW to przecież na takie wiadomości czekaliśmy !
Na przykład badanie przeprowadzone na dzikich świniach wykazało
spadek wzrostu guzów o 50%. Badania z różnych stron świata
dowodzą, że istnieje wyraźny i pozytywny związek między
przyjmowaniem witaminy C tak w fomie dożylnej jak i doustnej a
pozytywną odpowiedzią organizmu na przebieg procesu leczenia.
Wystarczy sięgnąć do
biblioteki PubMed, aby zobaczyć bogactwo publikacji na ten temat [3
przykładowe w wykazie]. Jedno z badań wykazało całkowitę
regresję wielokrotnych (ang.
multiple) zmian typu
meta na płucach na skutek rzutu z wątroby po tym jak 74-letnia
pacjentka rozpoczęła przyjmowanie dożylnie 70 gram witaminy C dwa
razy w tygodniu przez okres 10 miesięcy, co skutkowało w
następstwie całkowitym regresem również pierwotnego ogniska. Inne
badanie wykazało poprawę jakości życia wśród pacjentów tzw.
terminalnych od funkcji poznawczych począwszy a na złagodzeniu
objawów bólowych kończąc. Dla przykładu Narodowy Instytut Raka ogłosił na swojej stronie internetowej w sekcji poświęconej Witaminie C, że "leczenie z użyciem wysokich dawek witaminy C spowolniło rozrost oraz rozprzestrzenianie się komórek prostaty, trzustki, wątroby, jelita, neuroblastomy i innych typów komórek raka".
Niestety (i to moja subiektywna opinia) problem z badaniami tej
natury (tzn. wszystkich innych badań, które nie wykazały „związku”
ani „oczekiwanego rezultatu” polega na dwóch rzeczach: 1)
doborze odpowiedniej dawki (zazwyczaj stosowane w badaniach są dawki
mini i mikro dziennie, a duże dozy nie wiedzieć czemu w odstępach
kilkudniowych zamiast codziennie, aby utrzymać stałe stężenie i jakoś nikomu do tej pory nie przyszło do głowy by to zmienić (?)) oraz 2) użyciu witaminy C syntetycznej,
więc nie dziwi mnie, że niektóre badania mogły „nie wykazać
związku”. Niestety nie spotkałem w badaniach rodzaju ordynowanej
substancji. Jeszcze jedna informacja, swojego czasu wiele mówiło się o tzw. witaminie lewo i prawoskrętnej. Okazuje się, że oznaczenie L- oznacza po prostu występowanie jednego z 4 izomerów z ktorych właśnie ten L- jest przyswajalnie biologicznie czynną substancją. No i sprawa jasna.
Diabeł tkwi w szczegółach...
Niestety również na rynku
pojawiło się wiele preparatów tylko udających witaminę C o jaką
mi, jako klientowi chodzi. Wyobrażasz sobie produkt pod nazwą
„acerola” zawierający jej wyciąg w ilości nie przekraczającej
25% czyli ¼, a reszta to syntetyki i wypełnienia oraz dodatki ? A
taki właśnie niedawno spotkałem robiąc rozeznanie w aptekach.
Zatem najlepiej, abyś dostał kwas L-askorbinowy bez dodatków w
stylu wypełniacze, konserwanty i przeciwzbrylacze. A niestety na
jednym z opakowań wit C rozpuszczalnej spotkałem... aspartam :/
osobom nieświadomym życzymy smacznego.
Moje MAGiczne odkrycie...
Znalazłem w końcu to czego szukałem,
więc dzielę się dobrą nowiną :) Jest to czysta buforowana (tzn.
łagodna dla żołądka) witamina C w żelatynowej osłonce bez
żadnych dodatków chemicznych, w tym stearynianu magnezu, o
pięknie brzmiącej nazwie MAG Witamina C. Innowacyjna technologia
produkcji (mikronizacja) sprawia, że jest doskonale przyswajalna;
dzięki buforowaniu askorbinianem sodu jest bezpieczna dla żołądka,
gardła, przełyku oraz nerek i nie zakwasza organizmu. Cena jest moim zdaniem rewelacyjna
biorąc pod uwagę ilość oraz jakość, jest polskim produktem (no w końcu !).
Oraz, żeby nie być gołosłownym na samym dole tego linku:
http://magterapia.pl/suplementy-diety/
masz opis dwóch przypadków osób, w tym młodej kobiety, która
szybko poradziła sobie ze skutkami ubocznymi po
naświetlaniach (!!)
A tu dla miłośników "lajków" :) LINK
Oczywiście przed zażyciem przeczytaj ulotkę.
Na koniec...
Napisanie tego tekstu zajęło mi skromnie licząc 10 godzin oraz przejrzałem blisko
40 stron internetowych w różnych językach. Jak wiesz przy pisaniu
takich materiałów najważniejsza jest umiejętność filtrowania
informacji tak, aby sposób prezentacji był rzeczowy i ciekawy. Możesz nie
wierzyć, ale cały matrix nie chciał, abym to opublikował. Trzy
razy zjadło mi cały tekst, w tym dwa razy komputer wyłączył się
samoczynnie w trakcie pisania bez żadnego ostrzeżenia.
Niestety okazało się, że jakimś dziwnym trafem automatyczne zapisywanie również nie
zadziałało, więc musiałem zaczynać od początku. A ponieważ
zbliżają się Święta w obliczu których wiele osób zastanawia
się nad prezentami, wobec informacji, które uzyskałem pisząc ten
artykuł mam pewność, że najlepszym pomysłem jest
inwestycja we własne zdrowie, chociażby w postaci wspominanej wyżej MAG Witaminy C. Bo tak jak napisałem wcześniej „przetrwają
najmądrzejsi”.
Link do zakupów (lub przez osoby dystrybuujące ze strony):
Tak, oczywiście, że
testowałem na sobie :)
PS. dla złośliwców –
z tytułu polecenia MAG WItaminy C nie uzyskałem żadnego
przychodu w żadnej (również materialnej) formie, po prostu uważam,
że jest świetny.
PS2. Biorąc pod uwagę przełomowość informacji związanej z tą witaminą oraz produktem artykuł zasługuje na pierwszą stronę bloga. To moje pożegnanie z tym blogiem, Podróż dobiegła końca. I przepraszam, że tak długo musieliście czekać na publikację.
===
Materiały źródłowe:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Witamina-C-w-wysokich-dawkach-leczy-nowotwory-na-razie-u-myszy,wid,10221630,wiadomosc.html?ticaid=11607b
http://www.whale.to/v/c/index.html
– spis wielu genialnych artykułów nt witaminy C
„Southern
Medicine & Surgery”,
Wolumen 111, Numer 7, Lipiec, 1949, str. 209-214
http://www.youtube.com/watch?v=Ibz0IHGNCCU
https://www.youtube.com/watch?v=z1kD3BolXnE - wykład dr Thomasa Levy (ang.)
Paul Pitchford, Odżywianie dla zdrowia, Wyd. Galaktyka 2008.