wtorek, 15 grudnia 2015

HIT !!! - Mówili o niej dr Rath, dr Zięba i dr Dąbrowska


Jakiś czas temu w okresie aktywnego prowadzenia bloga zapowiadałem mały przełom w poszukiwaniach. I taki też się dokonał :)
Witamina jest wyjątkowa, bo jej udział w procesach prawidłowego funkcjonowania organizmu jest wieloaspektowy i nie do przecenienia. Niestety o jej wyjątkowości dla Naszego zdrowia nie mówi się wiele traktując w szeregu jak wiele innych i choć nie można odmawiać prawdy stwierdzeniu, że każdy związek chemiczny w organizmie jest ważny, w tym przypadku jej rola wydaje się przez Naturę bardzo uwydatniona. I pisząc to jednocześnie przyznaję, że sam wielu rzeczy nie wiedziałem. Czytaj dalej...


Jej poczatki były trudne...
Zanim poznano jej dokladny skład chemiczny, znana byla jako preparat podawany przeciwko gnilcowi - dzisiaj znany bardziej jako szkorbut. Dziś choroba ta zapomniana ze względu na możliwość szybkiej i właściwej prewencji oraz leczenia miała dość dramatyczny przebieg w postaci krawiwienia dziąseł, samoistnych krawień na skutek uszkodzenia m.in. naczyn włosowatych i rozchwiania zębów. Nie uwierzysz, ale szacuje się, że z powodu jej braku zmarło 100,000 żołnierzy marynarki wojennej Wielkiej Brytanii. W 1932 otrzymano ją po raz pierwszy jako wyciąg z cytryny.
Wiek XX przyniósł pomyślne wieści dowodząc możliwości jej syntezy w warunkach laboratorium, a lekarze ją stosujący zgłaszali, że pacjenci, którym zaordynowano dawki uderzeniowe odzyskiwali zdrowie. Niestety był to koniec pasma wiadomości o sukcesach, ponieważ w tym samym czasie rozpoczął się wyścig na polu farmacji i witaminę tę pozbawioną skutków ubocznych zepchnięto na dalszy plan.
Jeśli zagadka, którą ukryłem w kilku wcześniejszych zdaniach okazała się za trudna, odpowiedzią jest: Witamina C nazywana również kwasem askotbinowym.

Ale proszę, pozostań ze mną, bo dowiesz się wielu zapierających dech w piersiach faktów o ktorych nie mówią niestety w mediach.


Witaminowi geniusze
Warto wspomnieć, że wiele lat swojego życia i pracy naukowej poświęcił badaniu witaminy C znany wielu noblista Linus Pauling, który zafascynowany był tym jak witamina C wpływa na organizm. Niestety nie otrzymał on nagrody Nobla właśnie za to. Pauling dożył poważnego wieku 94 lat (!) (podobnie jak odkrywca kwasu askorbinowego dr Szent-György) i choć wielu złośliwie zarzuca Paulingowi, że zakończył życie z powodu zmian prostaty, on sam do końca twierdził, że i owszem, ale dzięki jego "znajomości" z witaminą C choroba dopadła go 20 lat później, a jej rozwój został znacznie spowolniony. Stał on m. in. na stanowisku, że witamina C jest niezbędna do prawidłowego przebiegu  procesów fagocytozy, czyli pochłaniania drobnoustrojów chorobotwórczych przez białe krwinki oraz, że odkąd rozpoczął przyjmowanie wit. C w dużych dawkach omijało go również przeziębienie. Tego z kolei dowodem jestem ja sam, autor tego posta o czym pisałem 2 lata temu. Zaraz po wyjściu ze szpitala poziom WBC czyli białych ciałek krwi wynosił u mnie ok 2000 przy czym za normę uznaje się 4-10 tyś. Aby było "śmieszniej" dla całej sytuacji, wszyscy dookoła byli tzw. zdrowymi ludźmi posiadając przy śmiałym założeniu odporność 2 x wyższą (złośliwcy zarzucą, że nie wspominam o poziomie neutrofili, ale te sięgały jeszcze niżej). Jakież było moje zdziwienie, gdy biorąc 2-4 g wit. C dziennie jesień i zima minęły bez kichnięcia spowodowanego przeziębieniem, a osoby w moim otoczeniu pokładały się z powodu stanów zapalnych.


Zobaczmy zatem dlaczego witamina C jest tak ważna dla Nas ludzi ? przede wszystkim, dlatego że jest tzw. substancją witalną. Ozacza to, że np. podobnie jak woda bierze udział w prawidłowym przebiegu wielu procesów fizjologicznych, ale... jej niedobór prowadzi do poważnego zubożenia stanu zdrowia z możliwością śmierci włącznie. Znane są wszak przypadki śmierci z powodu odwodnienia. I z witaminą C jest podobnie, jej niedobór prowadzi do wystąpienia szeregu objawów, które mogą być mylnie rozpoznane (lub potraktowane bez związku) jako objawy całkowicie innej (poza niedoborem) jednostki chorobowej. Dla uproszczenia dodam, że zwierzęta (w przeciwienstwie do Nas ludzi) samodzielnie produkują kwas askorbinowy, dlatego my niejako musimy ją uzupełniać LUB dostarczać jej odpowiednie ilości w diecie. Pomyśl, jeśli zwierzęta domowe produkują samodzielnie do 5 g (czyt. gramów) wit C dziennie (a są tacy, którzy twierdzą, że i więcej), to ile potrzeba dorosłemu człowiekowi ważącemu kilka do kilkunastu razy więcej ? A teraz jeszcze inaczej... w takim razie jak to się ma do tzw. zalecanej dawki dziennej ustanowionej na poziomie 200 miligramów ?
A teraz mając obraz naszej cywilizacji oraz poziom świadomości sam możesz sobie odpowiedzieć na pytanie o to czy jednak warto...

A to co przeczytałeś to dopiero początek sensacji.
Sama dr Dąbrowska nazywana również "polskim gersonem" opowiadała historię pacjenta, któremu wyleczyła (jej akurat wolno) arytmię czyli teoretycznie nieuleczalną chorobę zaburzenia rytmu serca... podając "duże dawki wit C wraz z koenzymem Q10 i lizyną". Niestety co oznaczały "duże dawki" w tym przypadku, to pytanie należałoby skierować bezpośrednio do Pani doktor.
Sama witamina C nie umknęła również uwadze dr Rath'a będącego kontynuatorem myśli Paulinga. I mimo, że wielu jego oponentów wprost argumentuje, że opowiada się "za" bo sam produkuje i sprzedaje, nie można już odmówić racji prezentowanym przez niego faktom oraz prowadzonym badaniom, których część przedstawił (obecnie) w dwóch książkach m.in. "Dlaczego zwierzęta nie dostają zawałów serca... tylko  my ludzie". Poza tym na polskiej stronie Koalicji dr Rath'a można w jednym z opisów badań przeczytać takie słowa: "Wzmocnienie kolagenu i spójności tkanek może być osiągnięte na drodze naturalnej, przez synergiczną kombinacje specyficznych substancji naturalnych, tak jak: lizyny, proliny, kwasu askorbinowego, czy ekstraktu z zielonej herbaty (NM). Ta unikatowa mieszanina składników odżywczych ma silne działanie przeciwrakowe, zarówno w warunkach in vivo, jak i in vitro, udowodnione na dziesiątkach różnych typach komórek raka. Przeciwrakowe właściwości tej kombinacji mikroelementów włączają hamowanie metastazy, wzrostu guzów, sekrecji MMPs, inwazji komórek rakowych, angiogenezy i wzrostu komórek, a także indukują procesy apoptozy." W innym skrócie z badania badacze stwierdzają: "Wzbogacenie diety w mieszaninę mikroelementów silnie hamowało wzrost guzów nowotworowych, bez jakichkolwiek skutków ubocznych, co sugerowałoby ich potencjal przeciwrakowy. Potwierdzają to badania histologiczne...".
Linki do badań pod artykułem. Samej witaminie C poświęcił jeden z rozdziałów oczywiście Pan Zięba w swojej książce, a na YTube możesz znaleźć również godzinny wykład na ten temat.


Przełomowy raport i przemilczane fakty
Cofnijmy się trochę w czasie, bo do roku 1948 do miejscowości Reidsville w USA. Historia jest tego warta. W Memorial Hospital pracuje dr Klenner, który staje przed wielkim wyzwaniem, w szpitalu wybucha bowiem epidemia polio obejmująca cały stan. Tak naprawdę ma dwa wyjścia, skierować chorych na kwarantannę lub rozpocząć na własną rękę kontrowersyjną kurację witaminą C. Skutek jest oszałamiający. Po 3 dobach (!), 60 pacjentów wróciło do domu... wolni od choroby. A jak się okazało w swoim raporcie dr Klenner zawarł znacznie więcej, bo terapia witaminą C była  skuteczna również w przypadku odry, świnki, ospy wietrznej, półpaśca, opryszczki i grypy oraz wirusowego zapalenia płuc (!!). Niestety wyobraź sobie, że powyższy raport wygłoszony na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarzy nie spotkał się z żadnym pozytywnym odzewem i do dziś praktycznie pozostał bez echa. Powodów można się jedynie domyślać, choć dla wielu są nazbyt czytelne. I możesz nie wierzyć, ale możesz też sprawdzić szukając informacji, że dr Klenner zabrał się również za leczenie SM czyli stwardnienia rozsianego tworząc odpowiedni protokół witaminowo-minerałowy.

To samo dotyczy kolejnego genialnego lekarza-praktyka dr Catharta, który zawierzył pracom Paulinga i rozpoczynając zażywanie witaminy C od kilku gram dziennie pozbył się m.in. kataru siennego oraz nawracających często przeziębień. Aby było jasne, swoje kuracje przeprowadził na 20.000 pacjentów (!), on również odkrył istnienie tzw. tolerancji jelitowej, czyli stanu organizmu w którym on sam komunikuje nam nasycenie poziomu kwasu askorbinowego w postaci luźnego stolca. Wielość badań i przekrój założeń jakie istnieją w literaturze pozwoliłoby stworzyć całą książkę na temat tylko tej jednej witaminy. Ale spójrzmy na to z innej strony. Jeśli weźmiemy pod lupę tylko jeden znany fakt, że witamina C działa przeciwutleniająco to jednocześnie możemy uznać, że zmniejsza ryzyko powikłań (aby nie powiedzieć same powikłania) wskutek naświetlań oraz wszelkich innych chorób, które powodują stres oksydacyjny oraz rozpad komórek, czyli np. wystawienie na wszelkie rodzaje promieniowań, które powodują degenerację DNA. A co jeśli powiążemy ją również w przypadku występowania gorączki krwotocznej wywołanej wirusem Ebola, który metabolizuje witaminę C do poziomów w których owe krwawienia są możliwe ? Robi się wtedy ciekawie. A chciałbym tylko przypomnieć, że istnieje korelacja między zapotrzebowaniem organizmu właśnie na tę witaminę a poziomem zatrucia organizmu (pozdrawiamy Kraków, w którym ogłoszono alarm smogowy), a to o czym wiele osób zapomina to fakt, że przecież taki alarm włącza się w przypadkach w których występuje skrajny odczyt wartości (!) więc wartości pośrednie (występujące zapewne w wielu polskich miastach) nie są brane pod uwagę jako alarmujące.

Przy wspominkach o witaminowych doktorach należy wspomnieć jeszcze przynajmniej jedno nazwisko: dr Russel Jaffe, który jako bodajże pierwszy odważnie powiedział o odtruwającym działaniu witaminy C z metali ciężkich i w swoim wykładzie wygłoszonym do kolegów lekarzy wyjaśnia mechanizm działania witaminy C, która bezpiecznie usuwa z organizmu rtęć, ołów, arsen, nikiel czy kadm. Link do wykładu (niestety bez polskiego tłumaczenia) znajduje się w wykazie materiałów.


Legenda odżywa... czyli prawda odkrywana na nowo
Obserwując świat wokół Nas można czasami mieć wrażenie, że wielu napiło się z szalonego źródła o którym opowiadałem w jednej z bajek. Niestety ludzka natura ułomna jest, dlatego najczęściej do zmiany naszych postaw potrzebujemy od życia bata, bo samodzielne myślenie niestety wiąże się z dźwiganiem brzemienia odpowiedzialności za własny wybór, czego po prostu wiele osób się boi, chyba, że boli... wtedy przekraczamy granice naszych przekonań odkrywając nowy, choć nieznany lepszy świat. Dlatego chcąc sięgnąć po witaminę C dobrze wiedzieć CO jeszcze dobrego czyni ona dla Naszych ciał (tak chociażby celem poszerzenia horyzontów myślowych):
  • włącza syntezę hormonów, neuroprzekaźników oraz bierze udział w zwiększeniu ilości glutationu, a tym samym przyczyniając się do detoksykacji, 
  • włącza również metabolizm cholesterolu,
  • silny przeciwutleniacz – skutecznie niszczy wolne rodniki zmniejszając uszkodzenia komórek, a tym samym (idąc tropem teorii o Nu w następstwie uszkodzonego DNA) wykazuje działanie antyrakowe. W tym miejscu trzeba powiedzieć jedną ważną rzecz. Wolne rodniki powstają zawsze w wyniku normalnego funkcjonowania organizmu. Problemem jest stan / sytuacja w której nasz organizm jest przeciążony, a wtedy stajemy się jak "brama" dla kłopotów, dodaj do tego mało snu i kiepskie odżywianie i wniosek nasuwa się sam.
  • stymuluje syntezę kolagenu – wykazując m.in. działanie odmładzające, ale także zgodnie z tym, co twierdzi m.in. dr Rath hamujące powstawanie przerzutów na skutek przeciwdziałania procesowi kolagenazy, czyli rozpadowi kolagenu na skutek działania zmienionych komórek,
  • gdy pojemy sobie przetworów konserwowanych z użyciem azotanów, witamina C skutecznie zablokuje ich przekształcenie się w tzw. nitozaminy, których występowanie kojarzone jest z występowaniem zmian w zołądku, co zostało potwierdzone w wyniku badania na populacji wysokiego ryzyka,
  • obniża ciśnienie krwi, zapobiega nadciśnieniu przywracając elastyczność naczyń krwionośnych,
  • obniża ryzyko zachorowania na choroby serca, miażdżycę i udar - dr Rath,
  • pełni pomocniczą rolę we wchłanianiu żelaza, a wraz z kwasem foliowym i witaminą B12, wspomaga dojrzewanie krwinek czerwonych.
  • podnosi odporność organizmu poprzez oddziaływanie na proces fagocytozy zwiększając aktywność komórek NK oraz linfocytów T.
  • Yeom i wsp. odnotowali, że duże dawki witaminy C podawane dożylnie myszom z przeszczepem komórek mięsaka powodowały supresję genów związanych z procesem angiogenezy.
  • spowalnia proces tworzenia przerzutów, bo jak się okazało niektóre typy nowotworów złośliwych syntetyzują enzym do zmniejszenia którego prowadzi przyjmowanie wit C – chodzi o tzw. hialuronidazy, które Nu sprytnie wykorzystuje (a w zasadzie produkty jego rozpadu) do budowy właśnie nowych połączeń krwionośnych.
  • wg doświadczeń dr Andrew Paul'a witamina C zapobiega powstawaniu kamieni nerkowych wapniowo-fosforanowych poprzez zakwaszenie traktu moczowego,
  • przyczynia się do szybszej naprawy uszkodzonego DNA,
  • badania prowadzone na świecie pokazują, że podawana w zestawie z różnymi substancjami np. wit. K3 wykazała „istotne wydłużenie czasu przeżycia gryzoni, ale również znaczące zmniejszenie tempa wzrostu guza przy jednoczesnym braku patologicznych zmian w organach wewnetrznych myszy”, kwasem liponowym, wit. A i E, kwas retinowy, działa synergistycznie (uzupełniająco),
  • wykazuje działanie wspomagające (wzmacniające) na niektóre chemioterapeutyki, czyli podnosi skuteczność leczenia klinicznego.
I wiele innych o czym możesz przeczytać w materiałach źródłowych. Dla dociekliwych strona Seanet (kompletny link poniżej) zawiera wykaz wszystkich opublikowanych dotąd badań nt. witaminy C w ciągu ostatnich 60 lat (!).


Wieści ze świata...
W 2008 roku nasz rodzimy portal (o dziwo artykuł nadal istnieje) doniósł o niebywałym moim zdaniem odkryciu o którym wiedziano od jakiegoś czasu, ale widać nadszedł dla niego Czas: Wysokie dawki witaminy C wstrzykiwane myszom zmniejszają o blisko 50% wagę i rozmiar guzów nowotworowych mózgu, jajników i trzustki u myszy - informują naukowcy z USA na łamach czasopisma "PNAS". Autorzy pracy wykazali, że przeciwnowotworowe działanie witaminy C (askorbinianu - kwasu askorbinowego) polega na tworzeniu nadtlenku wodoru w płynie międzykomórkowych otaczającym guzy. Jednocześnie zaobserwowali, że witamina C nie działa szkodliwie na prawidłowe komórki.” WOW to przecież na takie wiadomości czekaliśmy !
Na przykład badanie przeprowadzone na dzikich świniach wykazało spadek wzrostu guzów o 50%. Badania z różnych stron świata dowodzą, że istnieje wyraźny i pozytywny związek między przyjmowaniem witaminy C tak w fomie dożylnej jak i doustnej a pozytywną odpowiedzią organizmu na przebieg procesu leczenia. Wystarczy sięgnąć do biblioteki PubMed, aby zobaczyć bogactwo publikacji na ten temat [3 przykładowe w wykazie]. Jedno z badań wykazało całkowitę regresję wielokrotnych (ang. multiple) zmian typu meta na płucach na skutek rzutu z wątroby po tym jak 74-letnia pacjentka rozpoczęła przyjmowanie dożylnie 70 gram witaminy C dwa razy w tygodniu przez okres 10 miesięcy, co skutkowało w następstwie całkowitym regresem również pierwotnego ogniska. Inne badanie wykazało poprawę jakości życia wśród pacjentów tzw. terminalnych od funkcji poznawczych począwszy a na złagodzeniu objawów bólowych kończąc. Dla przykładu Narodowy Instytut Raka ogłosił na swojej stronie internetowej w sekcji poświęconej Witaminie C, że "leczenie z użyciem wysokich dawek witaminy C spowolniło rozrost oraz rozprzestrzenianie się komórek prostaty, trzustki, wątroby, jelita, neuroblastomy i innych typów komórek raka".
 
Niestety (i to moja subiektywna opinia) problem z badaniami tej natury (tzn. wszystkich innych badań, które nie wykazały „związku” ani „oczekiwanego rezultatu” polega na dwóch rzeczach: 1) doborze odpowiedniej dawki (zazwyczaj stosowane w badaniach są dawki mini i mikro dziennie, a duże dozy nie wiedzieć czemu w odstępach kilkudniowych zamiast codziennie, aby utrzymać stałe stężenie i jakoś nikomu do tej pory nie przyszło do głowy by to zmienić (?)) oraz 2) użyciu witaminy C syntetycznej, więc nie dziwi mnie, że niektóre badania mogły „nie wykazać związku”. Niestety nie spotkałem w badaniach rodzaju ordynowanej substancji. Jeszcze jedna informacja, swojego czasu wiele mówiło się o tzw. witaminie lewo i prawoskrętnej. Okazuje się, że oznaczenie L- oznacza po prostu występowanie jednego z 4 izomerów z ktorych właśnie ten L- jest przyswajalnie biologicznie czynną substancją. No i sprawa jasna.

Diabeł tkwi w szczegółach...
Niestety również na rynku pojawiło się wiele preparatów tylko udających witaminę C o jaką mi, jako klientowi chodzi. Wyobrażasz sobie produkt pod nazwą „acerola” zawierający jej wyciąg w ilości nie przekraczającej 25% czyli ¼, a reszta to syntetyki i wypełnienia oraz dodatki ? A taki właśnie niedawno spotkałem robiąc rozeznanie w aptekach. Zatem najlepiej, abyś dostał kwas L-askorbinowy bez dodatków w stylu wypełniacze, konserwanty i przeciwzbrylacze. A niestety na jednym z opakowań wit C rozpuszczalnej spotkałem... aspartam :/ osobom nieświadomym życzymy smacznego.


Moje MAGiczne odkrycie...
Znalazłem w końcu to czego szukałem, więc dzielę się dobrą nowiną :) Jest to czysta buforowana (tzn. łagodna dla żołądka) witamina C w żelatynowej osłonce bez żadnych dodatków chemicznych, w tym stearynianu magnezu, o pięknie brzmiącej nazwie MAG Witamina C. Innowacyjna technologia produkcji (mikronizacja) sprawia, że jest doskonale przyswajalna; dzięki buforowaniu askorbinianem sodu jest bezpieczna dla żołądka, gardła, przełyku oraz nerek i nie zakwasza organizmu. Cena jest moim zdaniem rewelacyjna biorąc pod uwagę ilość oraz jakość, jest polskim produktem (no w końcu !). Oraz, żeby nie być gołosłownym na samym dole tego linku: http://magterapia.pl/suplementy-diety/ masz opis dwóch przypadków osób, w tym młodej kobiety, która szybko poradziła sobie ze skutkami ubocznymi po naświetlaniach (!!)
A tu dla miłośników "lajków" :) LINK
Oczywiście przed zażyciem przeczytaj ulotkę.

Na koniec...
Napisanie tego tekstu zajęło mi skromnie licząc 10 godzin oraz przejrzałem blisko 40 stron internetowych w różnych językach. Jak wiesz przy pisaniu takich materiałów najważniejsza jest umiejętność filtrowania informacji tak, aby sposób prezentacji był rzeczowy i ciekawy. Możesz nie wierzyć, ale cały matrix nie chciał, abym to opublikował. Trzy razy zjadło mi cały tekst, w tym dwa razy komputer wyłączył się samoczynnie w trakcie pisania bez żadnego ostrzeżenia. Niestety okazało się, że jakimś dziwnym trafem automatyczne zapisywanie również nie zadziałało, więc musiałem zaczynać od początku. A ponieważ zbliżają się Święta w obliczu których wiele osób zastanawia się nad prezentami, wobec informacji, które uzyskałem pisząc ten artykuł mam pewność, że najlepszym pomysłem jest inwestycja we własne zdrowie, chociażby w postaci wspominanej wyżej MAG Witaminy C. Bo tak jak napisałem wcześniej „przetrwają najmądrzejsi”.

Link do zakupów (lub przez osoby dystrybuujące ze strony):

Tak, oczywiście, że testowałem na sobie :)

PS. dla złośliwców – z tytułu polecenia MAG WItaminy C nie uzyskałem żadnego przychodu w żadnej (również materialnej) formie, po prostu uważam, że jest świetny.

PS2. Biorąc pod uwagę przełomowość informacji związanej z tą witaminą oraz produktem artykuł zasługuje na pierwszą stronę bloga. To moje pożegnanie z tym blogiem, Podróż dobiegła końca. I przepraszam, że tak długo musieliście czekać na publikację.

===
Materiały źródłowe:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Witamina-C-w-wysokich-dawkach-leczy-nowotwory-na-razie-u-myszy,wid,10221630,wiadomosc.html?ticaid=11607b
http://www.whale.to/v/c/index.html – spis wielu genialnych artykułów nt witaminy C
Southern Medicine & Surgery”, Wolumen 111, Numer 7, Lipiec, 1949, str. 209-214
http://www.youtube.com/watch?v=Ibz0IHGNCCU
https://www.youtube.com/watch?v=z1kD3BolXnE - wykład dr Thomasa Levy (ang.)
Paul Pitchford, Odżywianie dla zdrowia, Wyd. Galaktyka 2008.