poniedziałek, 28 marca 2011

Mniejsza o większość a Ty zadbaj o Siebie

Pacjent rozpoczynający proces zmian np. w postaci zmiany diety na PRAWDZIWIE ZDROWĄ staje się w swoim środowisku rewolucjonistą. Nie ma co do tego wątpliwości. Jeśli mieszka / żyje sam to nikogo nie szokuje, ale problem zaczyna się wtedy, gdy zmiany, które wprowadzamy są sprzeczne z powszechnie przyjętymi poglądami. Obojętnie czy mówimy o rodzinie czy o lekarzach czy ogólnie społeczeństwie. Niestety również poleganie na opinii innych często prowadzi także do dramatu. Przykładem może być moja koleżanka, która ze zdiagnozowanym nowotworem po kilku nieudanych chemiach wyjechała do Indii, aby poddać się kuracji metodami naturalnymi mającymi źródło w starożytnej ajurwedzie. Hindusi oczywiście z miejsca zastosowali rygorystyczną dietę BEZMIĘSNĄ + szereg innych zabiegów na ciało i umysł. Nowotwór zaczął się cofać. Po sześciu miesiącach wróciła do Polski, ale ponieważ radykalnie oczyszczone (choć zdrowe) ciało wykazywało cechy jakby wyglądała „tuż przed śmiercią głodową” (jak relacjonowała reakcję rodziny) więc oczywiście postanowiono nad dzieckiem czuwać, aby… „wróciło do formy”. A jak najlepiej przypilnować dziecko, aby pod okiem babci wróciło do formy ? karmiąc mięskiem, „bo każdy wie, że trzeba jeść mięso, aby mieć siłę”. Brzmi znajomo ??!! Więc dziewczyna mając za słabą pozycję w rodzinie nie potrafiła powiedzieć „NIE, MIĘSO JEST ZABRONIONE”, więc codziennie pod okiem babci wcinała..…wspaniałego wypieczonego kurczaka. Pomijam rewolucję, jaką wywołała w organizmie wrzucając do żołądka mięso i olej (a wątpię by był rzepakowy, bo babcina szkoła uczy, że najlepiej się smaży na słoneczniku), ale zaburzyła całą biochemię ciała, która… wpakowała ją właśnie w nowotwór. Po 3 miesiącach dziewczyna „wróciła do formy” tak, że rodzina była z siebie dumna, iż „uchroniła ją przed zagłodzeniem, bo kto to widział na świecie, żeby nie jeść mięsa w chorobie” XXI wiek !!

Również po upływie tego czasu wróciły pierwsze objawy choroby. I znowu lęk i znowu przerażenie i znowu „musimy iść na chemię”, znowu wołanie "dlaczego tak nas każesz". A wszystko przez co ? że jej rodzina nawet NIE WYSILIŁA SIĘ, aby zasięgnąć jakichkolwiek informacji, nawet nie dopuściła takiej możliwości, że ta dieta JEDNAK MA znaczenie. Dziewczyna wyjechała ponownie do Indii, ale zaszła w niej taka zmiana, iż po powrocie nie pozwoliła sobie na żadne manipulacje, mało tego, rodzina widząc, że dieta JEDNAK DZIAŁA sama zmieniła sposób odżywiania. Tylko ile musiało się wydarzyć po drodze smutnych sytuacji, aby do tej zmiany doszło. Niech ta krótka opowieść będzie przestrogą dla wszystkich, którzy jeszcze wierzą, że lekarze wiedzą wszystko i czasami po prostu trzeba sięgnąć po „dziwactwa”, bo medycyna bezradnie rozkłada ręce traktując człowieka nie dość, że przedmiotowo, to jeszcze wybiórczo. Jeden psycholog na 900 pacjentów w centrum onkologii ! Chiński i ajurwedyjski system medyczny sięga swoją historią bez mała dwóch tysięcy lat !! Dawniej na dworze cesarskim lekarz był po to, aby UTRZYMYWAĆ rodzinę cesarza W ZDROWIU. Gdy ktoś zachorował… ścinano go, bo to oznaczało, że zaniedbał swoje obowiązki. A my czym możemy się pochwalić ? Hipokrates mawiał, że istotny wpływ na wynik leczenia ma NIE TYLKO w jakich warunkach dostajesz lekarstwo, ale kto Ci je podaje. Przy czym niewielu pamięta słynne powiedzenie "Niech pożywienie będzie Twoim lekarstwem, niech lekarstwo będzie Twoim pożywieniem". Ale w tym miejscu musiałbym poruszyć bardzo bolesny wątek, który opuszczę.

A jeśli nadal wierzysz w moc białej pigułki… to bardzo dobrze, bo wiara pomaga, dopuść tylko do głowy myśl, że być może czasami to po prostu za mało, aby Twoje szanse / znajomego / sąsiada wzrosły pod sufit.



---
Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :)

Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

2 komentarze:

  1. Hej, sledze Twojego bloga od dluzszego czasu. Sama jestem weganka i wierze w ziola. Ale mam pytanie odnoscie glodowki. Chce zaczac 1 kwietnia. Bedzie to 10dni na sokach ze swiezo wycisnietych owocow i warzyw, 10dni na wodzie i z powrotem 10dni znow na sokach (30dni lacznie). Mam tylko jedna watpliwosc- a mianowicie dotyczaca apetytu. Mam zaburzenia odzywiania, w strone bulimii. Jesli strace iles kilogramow, to czy po powrocie do jedzenia nie odbije to sie wilczym apetytem? Boje sie, ze np schudne 5 kg, a po wszystkim przytyje 7.
    Jesli orientujesz sie w temacie, pomoz prosze. Czas nagli a w necie ni widze zadnych info na ten temat, procz blogow anorektyczek, ktore nie jadaja prze kilka dni, a pozniej rzucaja sie na lodowke :) . :shep:

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Grzesiu, dziękuję za ten post:) ściskam

    Klaudia właśnie zaraz będę do ciebie pisała emaila. buziaki

    OdpowiedzUsuń

rak jest uleczalny: