środa, 7 września 2011

Czy jesteś swoim sąsiadem ?

Będąc niedawno w pobliskim supersklepie, który został postawiony w miejscu, gdzie całkiem niedawno ganiałem za piłką i bawiłem się z chłopakami w 4 pancernych :) albo gdzie można było testować nowe strategie "karata" zaczerpnięte z filmów Bruce'a Lee :-) usłuszałem taką mniej więcej rozmowę, która miała miejsce przy stoisku mięsno-nabiałowym...

- Dzień dobry Panie Kaziu, jak zdrowie ?
- Aaaa wie Pan jak w to w tym wieku, tu strzyknie, tam strzyknie, ale człowiek zaklnie, splunie przez ramię, dobrej wódki się napije i jakoś leci. 
Musisz wiedzieć, że Pan Kaziu był potęznie zbudowanym mężczyzną tzw. barczystym, wiek ok 55, ale z widoczną nadwagą i powłóczył lewą nogą, a bynajmniej operowanie nią sprawiało mu ból.
- No tak - powiedział rozmówca - ale widać, że coś  Pana boli.
- Aaaaa, bo to cholera wie Pan, człowiek się zapóźni w swoich sprawach, nie chce mu się, dni lecą, a później choroba się rozwija - po czym zamówił 2 kg kiełbasy i 20dkg żółtego sera, przy czym kiełba miała więcej białych oczek niż dalmatyńczyk białych łatek :)
- A to nie ma Pan czasu iść do lekarza ? może to coś poważnego - zapytał z wyraźnie zatroskaną miną rozmówca.
- Dziiiieeeee tam Panie kochany, wie Pan jak to jest, z wiekiem czlowiek już niedomaga, lata nie te, czasem człowiekowi się nawet żyć nie chce jak tak pomyśli o tych problemach, a jak i dobry film puszczą w telewizji to i człowiek zapomina o całym bożym świecie :)
- Może potrzebuje Pan jakiejś pomocy ? - zapytał ponownie zatroskany rozmówca.
- Dzie tam Panie, całe życie nikogo nie prosiłem o pomoc i teraz też nie będę. Heniek, sąsiad był niedawno u lekarza też z nogą, dostał tabletki, zbiły mu cholesterol i je, pije jak za młodych lat, mówi, że nie czuł się nigdy lepiej.

Dalej nie mogłem słuchać, bo ciśnienie mi się podniosło i czym prędzej odszedłem.

Chcę, abyś zwrócił uwagę na kilka aspektów tej rozmowy (jej wersji usłyszysz tysiąc dookoła siebie):
1) "jak to w tym wieku" - nie ma co ukrywać, że Twoje samopoczucie i postrzeganie świata będzie zależało od tego jak się zafiksujesz na metryczce. O ile panie mają swoje "ograniczenia", które w pewnym wieku nakłada na Was Natura w związku z posiadaniem potomstwa, o tym później NIC, DOSŁOWNIE NIC nie stoi na przeszkodzie, abyś w swoim umyśle przesuwał granice Młodości wyżej i wyżej. Wiedziałeś, że osoby niewidome są średnio 10-15 lat młodsze wyglądem od swoich widzących kolegów i koleżanek ? wiesz czemu ? w ich mózgach wyrył się ostatni obraz wyglądu twarzy (zakładając, że wzrok straciły później) i tylko taki pozostał / odtwarzał się. A teraz odpowiedz sobie ile razy Ty stajesz przed lustrem, patrzysz na wory pod oczami (zwróć uwagę na nerki) i mówisz...... tak ? ile razy postarzałeś siebie werbalizując swój wygląd ? oceniając go ? oczywiście, że to niełatwe, ale wciąż możliwe. A ile razy doceniłeś stojąc przed lustrem swoje ciało ? że mimo tego całego bałaganu nadal dzielnie znosi Twój sabotaż ? że nogi co dzień muszą znosić te kilogramy, które bez litości i umiaru sobie dodajesz, że wątroba pracuje dla Ciebie 24h / dobę nie narzekając jak to czasami masz w zwyczaju, że nerki pozbywają się całej trucizny, którą pakujesz, że jelita ładnie całość opakowują w śluz i robią zrzut kontrolowany... bo wiedz, że są pacjenci, którzy tego nie mogą. Teraz łatwiej spojrzeć na swoje ciało ? )

2) niestety picie nawet najlepszej wódki a tym bardziej zagryzanej kiełbasą, którą kupował Pan Kaziu jest najprostszym sposobem do zafundowania sobie kardiologa, a w najgorszym wypadku chirurga, jeśli problem Pana Kazia z nogą okazałby się początkiem zakrzepicy. Jasne, raz kiedyś napij się tak, aby Cię sponiewierało oraz aby ból głowy przypominał Ci, że tak robić nie wolno :) ale pod warunkiem, że później zrobisz coś dla swojej wątroby. Kac jest tylko maską dla dramatu, który rozgrywa się w środku, bo z alko etylowego powstaje substancja 10x bardziej toksyczna. A to wszystko na głowie Twojej wątroby :/

3) Niestety Pan Kaziu wyraźnie nie widział związku między odżywianiem a stanem zdrowia, co niestety dotyczy większości Polaków, którzy w głowie mają zawór bezpieczeństwa w postaci pana doktora. Dramat zaczyna się, gdy lekarz rodzinny zmienia etykietę na onkologa, wtedy psioczymy, klniemy na czym świat stoi, że "dlaczego ja, Heniek też tak miał i wyzdrowiał...."....

4) Clue programu: Im częściej będziesz się oglądal na innych ludzi w kwestii zdrowia tym szybciej Ci go ubędzie. Zrozum ! NIE BYŁEŚ, NIE JESTEŚ I NIGDY NIE BĘDZIESZ TWOIM SĄSIADEM, BABKĄ, CIOTKĄ, WNUCZKIEM, OJCEM I MATKĄ ! Jesteś odrębnym bytem biologicznym, posiadającym unikalny zestaw genów, odporność zarówno fizyczną jak I PSYCHICZNĄ (!), którego telomery mogą skracać się w szybszym tempie i możesz starzeć się szybciej albo wolniej, u którego może występować zespół przepuszczalnej jelita, a u sąsiada nie, możesz mieć znacznie bardziej obciążoną wątrobę przez antybiotyki, które przyjmowałeś, a Heniek nie, i w końcu Twój dziadek mógł mieszkać na wsi, więc mial zdrowsze powietrze, zdrowiej spał, nie było w jego otoczeniu tyle elektrosmogu i 2 x do roku odrobaczał organizm o czym Ty człowiek mieszkający w mieście mogłeś nawet nie słyszeć !

Oczywiście, możesz kopiować do woli zachowania innych, ich styl bycia, życia, jedzenia... ale kogo będziesz winił, gdy zachorujesz ? Heńka ? rząd ? lekarzy ? NFZ ? nauczyciela z podstawówki ?

Niestety... w finansach i w zdrowiu obowiązuje ta sama zasada "Robiąc to co inni, będziesz miał to samo, co inni". Jasne, że trudno odmówić czasami babci "najpyszniejszego dania", ale czasami to nie znaczy za każdym razem. Ciociom wciskającym Ci na siłę kotleciki, które nawiasem mówiąc po obejrzeniu filmu Ziemianie powinny Ci zbrzydnąć :) powiedz, że "lekarz Ci zabronił, bo masz wysoki cholesterol" :) albo, że "religia Ci zabrania" :) W przypadku nr 1, ciocie wpadają w popłoch i stajesz się ulubieńcem rodziny dostając co najlepsze kąski haha a w przypadku nr 2, o ile w rodzinie nikt tego kupi, to wśród obcych utniesz utyskiwania, że "nie jesz nic normalnego" od razu, ale czasami kosztem "zdziwaczenia" w ich oczach. Ale wtedy takich znajomych nie potrzebujesz, bo będą Cię akceptowali do momentu do którego będziesz spełnial ich oczekiwania :)

Życzę Ci Świadomego obiadku :)

Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

1 komentarz:

  1. Witam Panie Grzegorzu!
    Mam dokładnie takie same obserwacje i przemyślenia.
    Wydaje mi się ,że w moim otoczeniu wiele osób , po prostu nie chce uświadomić sobie tej zależności.
    To smutne -bo dopiero zdiagnozowane choroby zmuszają (albo i nie) do zmian w diecie,trybie życia.
    Moje zdanie jest takie (bardzo częsty argument w rozmowach),że nawet niewielkie mozliwosci finansowe nie są przeszkodą.
    Nie chodzi przecież o zakup drogich suplementów,ale o świadomy wybór tego,co jemy.
    Pozdrawiam
    G.M.

    OdpowiedzUsuń

rak jest uleczalny: