sobota, 4 stycznia 2014

Zaczniemy psychosomatycznie


Witam Cię w Nowym Roku,
Niech Ci Szczęście i Zdrowie i Fortuna sprzyja cały rok.

Dziś krótka historia czytelniczki...
Wklejam to, ponieważ w naszym zaczarowanym społeczeństwie świadomość tego, że w ogóle stan psychiki może mieć wpływ na ciało jest wciąż na poziomie krawężnika. Jestem zmęczony przekonywaniem i pokazywaniem "zobacz, dowód masz przed oczami". Nie chcesz zobaczyć, trudno. Po raz kolejny złapałem się na tym, że chciałem kogoś ciągnąć na siłę, kiedy to ja bardziej chciałem ich zdrowia niż inni. Ludzka psychika jest dla mnie wielkim fenomenem. Z lubością czytamy książki dot. zarobienia miliona i jak stać się lepszym człowiekiem, ale gdy przychodzi do zajrzenia wgłąb siebie, bo właśnie tam siedzą wszystkie odpowiedzi dot. książek, które czytamy.... zonk.

Napisała do mnie pewna pani, opisała swoją historię, zmiany na jajnikach.
Wszystkie zmiany w ciele można sprowadzić do 4 symbolicznych postaci: zdobyć pożywienie, strawić / przełknąć, wydalić i rozmnożyć się / macierzyństwo / potomstwo / seks- taki schemat działania zwierzątka i tak masz też Ty, bo nad tym czuwa mózg zwierzęcy i tak mówi NMGerm. Nie znam się na tym, ale zaczyna to mnie przekonywać, bo ma to sens.
Zmiany w obrębie narządów kobiecych mogłyby sugerować na p. 4, więc nie znając jej historii zapytałem się wprost:
Jajnik to symbol dawania życia, ale i kobiecości, tym się wyroznia kobieta od mezczyzny. Czy jakiś mężczyzna nie uszanował Twojej seksualności albo kobiecości w przeszłości dalszej lub bliższej ?
Czy byłaś na siebie zła wtedy albo "nienawidziłaś siebie" ?
Albo inaczej... czy w Twojej przeszłości miało miejsce takie zdarzenie, które mogło się odbić na Twojej psychice, a łączysz je z seksualnością, kobiecością lub np zdradą.
I o dziwo... dostałem taką odpowiedź:
no cóż psychologiem jesteś niezłym- dwa rozwody w obydwu ten sam powód zdrada znalezli sobie młodsze, ale nigdy nie nienawidziłam siebie. W czerwcu zeszłego roku zmieniłam też pracę bo byłam psychcznie wykończona, a w pazdzierniku zrobiłam profilaktycznie markery no i szok 13600 !!! W listopadzie operacja-guz nieduży ale od razu przerzuty do otrzewnej, po operacji markery 5000, cały grudzień próbowałam naturalnego leczenia, ale w styczniu markery ponad 10tys.
Zatem teraz seria pytań drażliwych:
- jeśli Twoja psychika nie ma wpływu na Twoje ciało - jak wierzy większość, w jaki sposób udało mi się pozytywnie "rozpytać" tą Panią i okazało się, że jedno z drugim ma wiele wspólnego ?
- jakie jest prawdopodobieństwo (pyt. retoryczne), że jej emocje / przeżycia w obszarze o który pytałem zaledwie symbolicznie miały jednak wpływ na to, co wyświetliło jej ciało ?

Zatem teraz ktoś może powiedzieć:
"Nic takiego mi się nie przytrafiło, a jednak mam...." 
Odp. Nie musiało nic takiego się przytrafić, bo zaistnienie- jak wierzył twórca NMG -określonego zjawiska zależne było od wyznawanych poglądów, odporności psychicznej i przekonań, dlatego u jednej Pani, która nigdy czegoś takiego nie przeżyła, mogłyby się zmiany zamanifestować np. na skutek braku spełnienia w macierzyństwie, które ciągnęłoby się za nią latami napędzane rodzinną i społeczną presją "że wypada w końcu", a u drugiej osoby wręcz przeciwnie.
Oczywiście, najprościej byłoby podstawić do wzoru, ale wątpię, że to możliwe, CHOCIAŻ... każdy z Nas na pewnym poziomie ma ze sobą wiele wspólnego i działamy podobnie, inaczej psycholodzy byliby nieprzydatni po prostu, a manipulacja medialna bezskuteczna, a jednak....

Ten wpis ma 2 cele:
- pokazać Ci, dlaczego kładę wciąż taki nacisk na pracę nad sobą po diagnozie jak i w całym życiu,
- zwrócić Ci uwagę na to, że czasami zajmowanie się tylko i wyłącznie ciałem to droga na skróty, ale to też tak jakby chcieć upiec dobre ciasto bez jakiegoś składnika, bo bez względu na to jaką religię wyznajesz i w co wierzysz, i tak funkcjonujesz jednocześnie na kilku poziomach Ciała, Umysłu, Ducha będąc CUDem, które wzajemnie się uzupełniają,
- znacznie ułatwisz sobie moim zdaniem i przyspieszysz proces zdrowienia uwzględniając siebie JAKO CAŁOŚĆ, którą I TAK JESTEŚ ! więc możesz uciekać do Australii, ale jak powiedział kiedyś pewien mędrzec "umysł i tak zabierzesz ze sobą".

I oczywiście zawsze możesz znaleźć własną drogę do Szczęścia tylko zwracaj po drodze uwagę na znaki.

PS.
Przy okazji nowego początku, pamiętaj o zrobieniu Mapy Marzeń, to naprawdę działa.

Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

5 komentarzy:

  1. dziekuje za tego posta, a moglbys przyblizyc jak zrobic mape marzen? z gory dziekuje za odpowiedz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Grzesiu, Aniele Grzesiu... jak wszem i wobec wiadomo
    OSŁA MOŻNA DOPROWADZIĆ DO WODOPOJU, .... ALE ZA NIEGO SIĘ NIE NAPIJESZ ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !
    smutne jest to, że tresura z dzieciństwa (wypadkowa tresury na religii, tresury wg dobrych "rad" mamusino-ciocinich itp..) skutkuje zniszczeniem swojego ciała. To nie było by problemem, gdyby nie fakt, że czyjaś totalna głupota, brak samodzielnego myślenia i brak ODWAGI ! ! ! żeby samemu/samej pomyśleć skazuje naszych najbliższych na zupełnie niepotrzebne cierpienia jak widzą, jak ich ukochana mamusia/tatuś rozsypuje się po leczeniu rozwodnionym gazem musztardowym (w wydaniu wojskowym do trucia przeciwnika nazywa się toto iperyt) podanym dożylnie. Pęka skóra, wypadają zęby, wypadają włosy, zaczyna się krwawienie w błon śluzowych przełyku, żołądka, jelit... nie można już karmić doustnie... pękają żyły.. nie można już wsadzic wenflonu... ukochana osoba UMIERA ( właściwiej i tak po prawdzie można napisać: została otruta) od leczniczej chemii. Umiera z głodu i pragnienia. I to wszystko na skutek braku własnej, cywilnej odwagi po podjęcia decyzji o wzięciu ŻYCIA W SWOJE RĘCE ! ! ! ! !
    Dla cokolwiek niezdecydowanych proponuje poczytać "Pokonałem raka" autor Stanisław Karolewski.
    Dla całkiem niezdecydowanych, niezdecydowanych wziąć swoje zdrowie w swoje ręce mam jedną radę. Napisz testament. Bo później (po jakichś kilku miesiącach jak dobrze pójdzie "leczenie"), twoja rodzina pozagryza si eo spadek po Tobie....
    MEU pozdrawia Grzesia

    OdpowiedzUsuń
  3. Grzesiu ! Wszystkiego dobrego Teraz i Zawsze ! Jesteś dla mnie wspaniałym człowiekiem i jestem szczęśliwa i wdzięczna,że dawno temu znalazłam Twój blog.Pozdrawiam serdecznie Ciebie i wszystkich czytelników -ludzie kocham Was ! Daga

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowa Medycyna Germańska właśnie na tym polega, ze człowiek jest sam dla siebie najlepszym lekarzem. Uważam, ze powinieneś podać strony i materiały o NMG i dopiero gdy ktoś się zaznajomi i będzie mieć pytania to pomagać. Dr Hammer słusznie uważa, że można zaszkodzić gdy nie potrafimy wczuć się w to co czuje chory i gdy zbyt pochopnie chcemy coś wykonać za drugiego człowieka. A Ty to właśnie robisz. To przecież ten chory musi uwierzyć w twierdzenia NMG, że rak jest stanem przejściowym i to, że nie chemia, lecz jego własne ciało z tym stanem sobie poradzi. A gdy ktoś np. doznał już szoku, panicznego strachu o swoje życie bo usłyszał diagnozę to czasami powoduje to przerzuty ( NMG nie używa tego terminu), a także gdy trafisz na pacjenta, który nie uznaje roli psychiki w zdrowieniu to jak chcesz mu pomóc za pomocą NMG? Osobiście jestem na takim poziomie, że nie poddałabym się chemii gdyby lekarz poinformował mnie o Nu ( jak Ty to ładnie nazywasz:-)) A ostatnio usłyszałam, że jeśli ktoś bardzo wierzy tylko w chemioterapię to nie należy mu tej wiary zabierać. Nie do końca to akceptuję bo jestem za szukaniem prawdy i metod, które rzeczywiście leczą ale doskonale taką postawę rozumiem. Ty przecież też jesteś po chemioterapii? Kto jeśli nie Ty powinien ludzi chorych rozumieć? Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu materiały nt temat JUŻ BYŁY, m.in. 5 PRaw Natury, sprawdziłaś Filmoteke ? Celem tego postu NIE BYŁA NAUKA NMG, a jedynie ukazanie zależności w które większość pacjentów nadal NIE WIERZY, a lekarzy to wyśmiewają. Nie czuje sie na siłach, aby ani pomagać w tej dziedzinie ani odpowiadać na pytania, bo w to jeszcze nie wszedłem, ale od tego jest zakładka Terapeuci przecież. Pokazałem tylko oczywistą zależność. Ja chorych rozumiem inaczej nie pisałbym na tym blogu. Akurat przykład ze mną jest kiepskim porównaniem, bo zrobiłem oprócz leczenia konwenc. wiele wiele innych rzeczy jeszcze przed leczeniem o których inni nawet nie chcą słyszeć, a lekarze nie mają o tym pojęcia. O tym też już pisałem, chociażby w wywiadzie. Czemu dostaje listy w których ktoś pisze "spędziłam 2 dni na Pana blogu i wiele się dowiedziałem" a inni przychodzą po gotowe i oczekują pójścia na łatwiznę ? Wybacz, ale nie mam już na to siły, po prostu.

      Usuń

rak jest uleczalny: