poniedziałek, 1 października 2012

Płacz razem ze mną :))))))


To się powinno w złotą ramkę oprawić :)) Zresztą co Ci będę mówił, poczytaj sam.
Aneta już jakiś czas temu opisywała kurację mamy, nie pamiętam kiedy, ale był to jeden z jej listów.
Brawo dziewczyny !! Nazwiska i nazwy miejscowości skróciłem, aby nie było nieporozumień. Podkreśliłem też rodzynki :))
Cześć Grzesiu, mama rewelacyjnie się czuje, jest aktualnie pacjentką Pani Doktor M., jak również Pani Wiesi T., z Wrocławia. Stosuje MMS, selol, lewatywy, oczywiście ściśle przestrzega diety i mnóstwo różnych suplementów ściśle z wskazówkami Pani Wiesi. Jest pełna energii, ja sama już nie nadążam za nią. Większość czasu spędza w naczystszym regionie Polski - nad Jeziorem Siemianowickim - tylko na piątek, sobotę i niedzielę wraca do S.
Ponadto stosuje również takie wybijanie grzyba aspargillus niger prądami o niskiej częstotiwości - podejrzewam, że znasz tę metodę, jednak ja nie pamiętam jej nazwy.
W ostatnim tygodniu była na konsultacji onkologicznej po tomografii, na której stwierdzono progresję zwlóknień (niegroźne) i jakieś "zagęszczenie", które podlega dalszej diagnostyce. Lekarz stwierdziła, że jest to możliwa pozostałość po radioterapii którą miała w marcu i kwietniu, tylko należy zbadać czy jest to dokladnie to naświetlane miejsce.
Tomografia głowy - czysto; od czerwca mama powoli odstawiła leki przeciwpadaczkowe - była to "padaczka lekooporna" - zgodnie z opisem szpitalnym. I nie ma żadnych objawów chorobowych.
Krew - wynik rewelacyjny, poziom leukocytów 5300! Onkolożka wpadła w zachwyt!
Aktualnie, my jako rodzina , pilnujemy tylko czy aby nie zagalopowała się z pracą. Pozwalamy jej tylko robić przetwory, suszonki i gotować - to i tak dużo! Ale ona również rwie się do prac ogrodowych, a nawet wykopywania krzewów! Jako ciekawostkę powiem tylko, że w mijającym tygodniu rozmawiałam z jednym z lekarzy, który określił mamę jako przypadek których jest może jeden do trzech na całym świecie !! Wiesz, na codzień już nie odczuwamy powagi sytuacji, nie. Ale są momenty, jak to dochodzi do mnie, że wojna którą wytoczyliśmy chorobie trwa. Jednak patrząc na efekty - są zadziwiające. Według najbardziej liberalnych statystyk - powinna już nie żyć!
A ona tryska energią i dobrym humorem! Jeśli byś ją spotkał na ulicy, nie uwierzyłbyś, że jeszcze rok temu była umierająca. Jak sobie przypomnę ten czas, to pamiętam tylko, że sms, którego nam wówczas przesłałeś pokazał nam światełko w czarnym tunelu. Do dziś pamiętam jego treść: "Nie wierzcie zidiociałemu społeczeństwu, rak to nie wyrok!". I to światełko, które wówczas zabłysło, na dzień dzisiejszy jest potężnym ogniem gotowym strawić chorobę :). Nie potrafię opisać jak bardzo jestem Ci wdzięczna za to.
Widzę po blogu, że u Ciebie również ok. I tak trzymać!
Dziękuję Ci jeszcze raz, pozdrawiam serdecznie!
Aneta.
Aż się łezka w oku kręci :)

Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Gratulacje dla Anety i dla Ciebie Grzesiu. Gratulacje za to, że wniesiony przez Ciebie trud prowadzenia tego bloga OWOCUJE. Pomyślmy jeszcze nad tym, by wygnać słowa: "wojna", "walka" i pozostawić bez pozwolenia na wkładanie tu takiej i innej agresji. TU potrzeba jedynie MIŁOŚCI, WDZIĘCZNOŚCI I SPOKOJU. Pozdrawiam Maria Magdalena

      Usuń
  2. Jak widać na załączonym przykładzie nie należy nigdy tracić nadziei .
    Oby jak najwięcej tak "cudownych" przypadków .

    Gratuluję świetnego bloga : )

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nie ma chorób nieuleczalnych,są tylko nieuleczalni ludzie" (Murphy )...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie, cudownie! Słowa ogromnego uznania i podziwu dla Anety i jej mamy - możecie być z siebie dumne! No i dla mojego idola, Grzesia -wielkie xoxox!
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, artykul swietny jak kazdy z Twojego bloga, dolaczam sie do zdania powyzej, ,,nie ma chorob nieuleczalnych,,:) chcialabym sie z Toba skontaktowac przez e-maila ale nie mam adresu, czy jest taka mozliwosc zeby do Ciebie napisac? przed dwoma godzinami napisalam na g.pawlak79gmail.com ale dostalam wiadomosc zwrotna ze wiadomosc nie doszla...:((( czekam na wiadomosc:)
    pozdrawiam
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adres jest poprawny, ale zapomniałaś o @ przed 'gmail'.
      W infonotce jest zamiast @ - (at) aby boty nie wyszukały.
      Wiec zapraszam.

      Usuń
  6. Bardzo prosze o namiary na panie doktor ktore pomogly Pani z rakiem

    OdpowiedzUsuń

rak jest uleczalny: