czwartek, 6 grudnia 2012

Droga Moniko...


Ciekawe, że najciekawsze rzeczy przychodzą mi do głowy, gdy nie myślę o tym, co chcę napisać, po prostu mi spływa :)
Ponieważ Monika "Zachodnia" zadała bardzo intrygujące pytanie, które i mnie nurtowało przez jakiś czas, zatem czas, aby na nie odpowiedzieć. Powtarzanie słów w kolejnych zdaniach możecie uznać za niecelowe :)

Monika chciałaby wiedzieć jak zmieniła się bohaterka filmu "Gitara", który niedawno oglądałeś albo jak zmienić siebie należy, aby w końcu...

Odpowiedzi mogą być dwie:
Odp. 1: Nie dowiesz się tego nigdy, bo to jej emocje, jej doświadczenia, jej psychika, jej doznania.

Odp.2 : Mam pewien pomysł... co tam się stało, bo dotyczyło to również mnie, a o swojej przemianie mogę opowiedzieć. Już się tego nie wstydzę :) Pamiętam ten dzień, było to 8 grudnia, gdy leżąc po kolejnej porcji "truskawki" albo innego cuda nawadniającego spojrzałem na zewnątrz, świeciło piękne słońce przypominające wiosnę, widziałem ludzi, którzy w pośpiechu jakby miano im zaraz urwać głowy spieszyli się na autobusy i do codziennych sprawunków... i po raz pierwszy w życiu im nie zazdrościłem :)) Powiem więcej, gdyby nie okoliczności to oni mieli mi czego zazdrościć. Nie musiałem nigdzie iść, nie miałem nad sobą szefa, żadnych zadań, na koncie miałem jakieś pieniądze, które w szpitalu w takich ilościach są niepotrzebne i mogłem się oddać swojej forex'owej pasji oraz oglądaniu filmów i czytaniu... bajka. Gdyby nie te kilkadziesiąt wkłuć w moje żyły, których zaczynało mi już brakować oraz osłabienie po cudach chemicznych wlewów... bajka. Ale w tej całej sytuacji było coś jeszcze... widząc to słońce... tę skąpaną zimą Warszawę z 6 piętra budynku COI... zapragnąłem w końcu Żyć ! TU BYŁ KLUCZ !
Nie obchodziło mnie co o mnie pomyślą, co o mnie powiedzą, nawet gdybym stracił całą rodzinę i społeczeństwo odwróciłoby się ode mnie... nie zależało mi. Chciałem żyć... ale Inaczej. Poza foremkami w które mnie wciśnięto, a do których nigdy nie pasowałem. Poza schematami, hołdowaniu którym od zawsze było mi trudno się przyzwyczaić, a co dopiero zapamiętać. Nie chciałem żadnych "wypada, powinno się, należy...". Nie chciałem nic więcej poza Byciem w Końcu Sobą. Co To Znaczy w Końcu Być Sobą ? jeszcze dziś zadaję sobie czasami to pytanie "ile jest mnie we mnie", ale najkrócej mówiąc... żyć tak i działać tak, aby to, co robisz przynosiło Ci Spełnienie, Radość i nie krzywdziło innych. Jeśli nie wiesz czy to, co robisz, jest Twoje, odpowiedź znajdziesz W UCZUCIACH. Głowa to śmietnik u większości z Nas. Umysł można zaprogramować, abyś kilka razy w miesiącu robił przelew na obce nieznane Ci konto oraz posłusznie mył zęby pastą z fluorem nie zadając przy tym pytań. Abyś jadł, kupował, brał kredyty i wciąż nie zadawał pytań. A własnie to robisz ! A jeśli zadajesz pytania nazywają Cię "oszołomem, buntownikiem, socjopatą, osobą aspołeczną..." pomijając już cały arsenał środków piorących (i bynajmniej nie chodzi mi o pranie odzieży) jakimi dysponują najbliżsi.

A niestety... lub stety... bo każdy ma swoją Drogę, więc coraz trudniej mi oceniać w systemie zero-jedynkowym... większość z Nas / Was nie jest gotowa na zmiany. Gdy wykonuję zabiegi Dotyku Kwantowego mówię zawsze "dostaniesz tyle, ile potrzebujesz, ani kwanta więcej, reszta zależy od Twojej GOTOWOŚCI do zmiany oraz otwartości na nią".

W Indiach (nie pamiętam stanu) hindusi mają pewien zwyczaj łapania małpiatek w BARDZO specyficzny i śmieszny sposób. Do spodu garnka przymocowują łańcuch przytwierdzony do ziemi. Otwór w garnku jest na tyle mały, że wejdzie tam tylko łapka małpy. Na dnie lądują owoce i słodycze wabiące zapachem. Małpka skuszona słodkościami wkłada łapkę do garnka i zaciska wokół owocu... ale nie wie, że otwór jest na tyle wąski, iż aby wyciągnąć ją z powrotem musi wypuścić słodycze :) Hindusi wiedzą, że małpiatki są łakome... więc nawet gdy podchodzą, aby ją pochwycić ona nadal KURCZOWO trzyma w dłoni słodycze... zamiast je po prostu puścić i być Wolną !! 

A teraz odpowiedz sobie na pytanie... co stracisz, gdy wyzdrowiejesz w pełni ?
Wyobraź sobie ten dzień, że lekarz oznajmia "Jesteś zdrowy, obyś tu nigdy nie wracał, nie chcemy Cię więcej widzieć" :) Jakich słodyczy boisz się wypuścić z ręki i jakie okruchy iluzji boisz się puścić ? A może więcej stracisz niż zyskasz ? Mąż przestanie dawać Ci znowu uwagę ? wrócisz ponownie do dźwigania ciężkich zakupów ? czeka Cię powrót do toksycznej pracy ? znowu wszyscy będą wykazywali postawę roszczeniową wobec Ciebie ? Twój związek znowu będzie syfiasty jak przed chorobą, a teraz jest "względnie miło" ? Trzeba będzie stawić czoło problemom, obowiązkom, koleżankom, kolegom... ? Powiedzieć komuś prawdę ? Przewietrzyć listę "przyjaciół" ? Zrewidować listę znajomych ? czy powrócić do myślenia o samotności...

A przecież niedawno napisałem o Sztuce puszczania się... Mogę Cię tylko zapewnić, że to bez znaczenia, cokolwiek wstawiłeś jeszcze do listy powyższych odpowiedzi... to bez znaczenia. Bo to jaki smak zyskuje Nowe Życie w zgodzie ze sobą PO puszczeniu Wszystkiego i Wszystkich jest bezcenne. I nie zapłacisz za jego nowy smak kartą kredytową. Nie da Ci go posmakować żadna religia, jeśli bazuje tylko na głowie, a nie na doświadczeniu Serca, nie usłyszysz o tym w żadnej telewizorni, bo im chodzi tylko o Twoje posłuszeństwo, nie opowie Ci o tym nikt, kto Tam nie był, bo wszystko to będą tylko domysły skute lodem lęków większych niż biegun... ale wystarczy, że usiądziesz w ciszy... wyłączysz telewizor, skupisz uwagę pośrodku klatki piersiowej i wyobrazisz sobie, że wdech i wydech odbywa się tylko tym miejscem... na początku doskoczy głowa i wszystkie "demony umysłu" mówiąc, że to "przecież głupie, nielogiczne, ktoś poważny by się w takie rzeczy nie bawił..."... potraktuj ich jak gości w zoo... byli, wrzucili orzeszka i na nich czas... po chwili robi się ciepło... zaczynasz czuć, że JEDNAK masz Serce i nie jest z Tobą tak źle jak myślałeś... pojawia się pierwsze uCzucie... spokój i błogość... Będąc TAM dowiesz się, że nic nie musisz, a Wszystko możesz, a wiele rzeczy w Twoim życiu tak naprawdę powinno wyglądać inaczej. Tylko inaczej Cię nauczono. I najpiękniejsze, że jakakolwiek burza dzieje się w Twoim życiu TAM zawsze panuje spokój i cisza... a to tylko początek. Masz odwagę zajrzeć tam choć przez chwilę ?

Więc puszczaj... Wszystko i Wszystkich, gdy tylko masz ochotę. Pracę możesz znaleźć, gdy odejdą "przyjaciele" na ich miejsce pojawią się Nowi Prawdziwi (obiecuję !) a ze wszystkich rzeczy, jakie będziesz posiadał/-a w życiu najbardziej będzie Cię cieszył kontakt z samą sobą. Bo wszystko inne okaże się kiepskim kitem, który miał zapchać dziurę wewnątrz Ciebie. Wrzucić Ci ochłap do klatki, abyś poczuł się "godny i akceptowany". Ale zaprawdę, zaprawdę powiadam Ci, stworzył Bóg człowieka na obraz swój i podobieństwo swoje go stworzył... nic Ci to nadal nie mówi ? Więc jeśli tak jest... a przecież w to wierzysz, dlaczego zachowujesz się tak, jakby to było kłamstwem ? TAM znajdziesz odpowiedź.

Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

5 komentarzy:

  1. Fajnie jest powiedzieć rzuć pracę jak jej nienawidzisz. Jak się jest samym to ok można, ale jak ma się dzieci które trzeba ubrać i nakrmić to jak to niby zrobić? Zostawić męża bo ci z nim źle mimo że to bardzo dobry człowiek tylko mnie w tym związku jest jakoś nie tak dobrze. Całe życie ciągle robimy coś pod innych a nie pod siebie. Zazdroszcże wyzwolenia. Pozdrawiam monikat99

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiedziałem, że łatwo, ale jest to możliwe. Poza tym to otwiera kolejny wielki temat pt. osobiste przekonania, wiara w siebie, lęki itd
      Z mężem polecam popracować np na terapii par, nikt nie powiedział, że związek to ma być udręka.

      Usuń
  2. Cyt.: "Więc puszczaj... Wszystko i Wszystkich, gdy tylko masz ochotę. Pracę możesz znaleźć, gdy odejdą "przyjaciele" na ich miejsce pojawią się Nowi Prawdziwi (obiecuję !) a ze wszystkich rzeczy, jakie będziesz posiadał/-a w życiu najbardziej będzie Cię cieszył kontakt z samą sobą."
    Prawdziwe, prawdziwe, prawdziwe. Doświadczam tego. Choroba spowodowała "tumiwisizm" na dobra doczesne i inne "rzeczy" związane z tzw. "szarym życiem". Na Wszystko i Wszystkich. I co się okazało tak mimochodem? Zdrowieję. Wiem, że moje poukładanie wnętrze sprzyja mojemu zdrowieniu. Coś lub Ktoś robi ogrom Dużych Rzeczy bez udziału mojej świadomości:)) Coś się dzieje dobrego wokół mnie i we mnie - bo ja odpuszczam kontrolowanie życia i siebie. Mimochodem Komuś lub Czemuś innemu pozwalam na kierownie moim życiem. Zupełnie nieświadomie pozwalam. Nie znam mechanizmu działania tego Czegoś lub Kogoś - ale ufam!!! Ekscytująca jazda bez trzymanki. Wow!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś jakimś cudem "włączyłam" sobie w ucho słowo POZWÓL i tak to działało, że w określonej sytuacji, gdy już byłam gotowa na reakcję (pochodzi to z nawyku kontroli) słyszałam to "pozwól" i odchodziła chęć na "przeciwdziałanie" w stosunku do tego co się dzieje. Tak długo było to w mym uchu, aż zastąpiłam stary wzorzec (nawyk) na nowy. Teraz jest mi znacznie lepiej. Jednak widać, że mamy możliwości wyboru ale czy się odważymy ? czy podejmiemy jakieś decyzje ? Pozdrawiam Maria Magdalena

      Usuń
  3. Grzesiu, jak zwykle cudowny, inspirujący i ciepły wpis! Cóż mogę napisać? Tak to już jest, że jak ktoś nie chce, to znajdzie dookoła siebie tysiąc powodów - ale ani jednego w sobie. Powiedzenie: "jak ktoś chce, to szuka sposobów, jak nie chce - to szuka powodów" jest tutaj jak najbardziej na miejscu.
    Nie chodzi o zmianę na zasadzie "bo tak", w filmie Gitara -jak to w filmie- pokazane to jest symbolicznie, w sposób przerysowany, bo nie da się wejść w całą głębię tego procesu w jednym dwugodzinnym obrazie. Chodzi o uzmysłowienie widzowi, jak wielki ma w sobie potencjał, jak wiele może się zmienić w nim samym, jak może też wpływać na innych...Cudnie jest! Polecam wszystkim filmy z Jessica Schab, Kryształowym Dzieckiem. Grzesiu, a atakami śpiących czytelników się nie przejmuj - oby obudzili się, kiedy zadzwoni ich budzik. ściskam! Kamila

    OdpowiedzUsuń

rak jest uleczalny: