środa, 13 marca 2013

Dostałem taki list :))))

Dziś w roli głównej Magda z Warszawy oraz jej przygoda z pewną "nieuleczalną" przypadłością na którą cierpi wg tego, co słyszałem nawet 2 mln Polaków. No to niech zdrowieją :)) O homeo pisałem ostatnio, więc niech Cię nie dziwi. Warszawiacy akurat mają mnóstwo sposobności do skorzystania z usług przebudzonego lekarza.

Grzegorzu, 
Od pół roku przeszło czytam Twojego bloga, a właściwie mejle, które dostaję regularnie i oby tak trwało.To, co piszesz i o czym piszesz bardzo wpisuje się w moje zainteresowania, chociaz nie jestem osobą chorą. Każda historia poprawy czy uratowania czyjegoś życia sciska mnie ze wzruszenia za gardło. Moja "pobudka" zaczeła się, można powiedzieć, bardzo delikatnie w porównaniu z Twoją historią czy historiami cytowanych tu osób. 
Od 14 roku życia miałam alergie. Najpierw nierozpoznaną i leczoną jak chroniczne przeziębienie potem rozpoznaną i leczoną najróżniejszymi wynalazkami farmaceutyki (słynne leczenie dużymi dawkami wapna musujacego- do dzis mam kamienie w nerkach), z roku na rok ich przybywało, a skutek był jeden- co roku powiększająca się lista alergenów, na które byłam uczulona oraz wzmacniające się objawy. Juz nie tylko kichanie na pyłki, ale stała wydzielina z nosa, zapalenie spojówek, zawirowania błędnika od zatkanych permanentnie uszu, egzemy skórne i tak aż do astmy. Przez 20 lat mojego życia czułam się w zasadzie permanentnie zle, chorując na tzw głupią chorobę, której nawet inni nie traktowali poważnie, raczej jak rodzaj fanaberii. A ja nie uczestniczyłam w swoim życiu, obserwując je niczym zza szyby, naszprycowana coraz większymi dawkami zyrteku, bo już inne środki przeciwhistaminowe na mnie nie działały. Potem były dwa ataki astmy tak silne, że zaczęłam bać się o życie. Ta głupia choroba stała się raptem śmiercionośna. Zarejestrowałam się w przychodni dla astmatyków i tam potwierdzono już zaawansowaną astmę i otrzymałam dwa rodzaje sterydów- jeden doraźny w razie silnych ataków, drugi na stałe. Wówczas zapytałam panią profesor- "ale co dalej?" i usłyszałam odpowiedź, która właśnie stanowiła moje przebudzenie- "NIc. tak już będzie dożywotnio, bo astma, jak pani wiadomo, jest chrobą nie uleczalną" 
Wrociłam do domu porażona i powiedziłam sobie, nie! nie zgadzam się, musi być jakieś rozwiązanie. To było 10 lat temu. Mimo iż internet nawet w jednej setnej nie był tak popularny, trafiłam do pani doktor holistki, homeopatki. Tam usłyszałam, że alergia to problem jelit i trzeba z nimi zrobić porządek. Wówczas w glowie mi się to nie mieściło, co ma wspólnego jelito z katarem. Zalecila mi wycofanie z diety mleka, ktorego zreszta jak widac intuicyjnie nie znosilam od dziecinstwa, ale z biegiem lat przymusu picia jakos weszlo do mojego jadlospisu. I zgodnie z zasada, ze jak sie szuka, to sie znajduje, tego samego roku, po walkach z rodzina, ktora stukała sie w głowe, a mąż się obraził nawet,  trafilam na detoks do Ewy Foley. Byla to ściślej mówiąc sokoterapia bardziej plus lewatywa plus intensywne warsztaty rozwoju osobistego, bo jak mawiala Ewa, nie można się oczyścic tylko fizycznie, jeśli w głowie coś trzyma. Po pierwszym tygodniowym detoksie szok- ani objawów alergii ani sladu astmy.  
I od tego czasu urodzilam sie jakby od nowa. Zaczelam czytać coraz wiecej na temat jedzenia, medycyny naturalnej, praktykach mafijnych firm farmaceutycznych, zmodyfikowalam swoj sposob odzywiania a tym samym sposob odzywiania mojej rodziny. Ale tez odczulam na sobie jak bardzo ciezko ma kazdy pionier, jak bardzo jest narazony na drwinę i probę złamania, zmuszenia do zejscia z obranej scieżki. Nawet od bliskich osob, ktore przeciez bez wątpienia kochają, ale wyśmiewają w ramach chorobliwego obrony swojego własnego swiatopogladu i sposobu zycia. Moj Tata bojkotował mój wegetarianizm przez 2 lata.
[...]
W zeszłym roku zmarły na raka dwie moje koleżanki trzydziestoparoletnie, obie osierocily po dwojce małych dzieci. Niestety nic nie wiedziały o innych mozliwościach niż wyciecie polowy zawartości swojego ciała i regularne chemie. Jednej z nich udalo mi sie wmusic ksiazke Antyrak. Nawet wydaje mi sie, ze ja przekonala, cos zaczela zmieniac, ale byla juz za slaba. Bez wsparcia meza na tej nowej drodze, moze tez z leku przed smiercia i zostawieniem dzieci, kontynuowala chemie. Zanim umarla, uslyszala jeszcze, ze jest- uwaga- przeleczona! 
I znow obudzil sie we mnie ten duch walki z tym zatwardzialym systemem. Chcialam zalozyc fundacje i cos robic, propagowac to co ja juz wiem, co sprawdzilam na sobie i co dziala na kazdym poziomie, od przeziebien u dzieci po nowotwory. Wtedy trafilam na Twojego bloga, zobaczylam tez ze fundacji jest duzo, wiec czemu wciaz jestesmy w podziemiu????
Poki co dzialam lokalnie. Opowiadam znajomym ksiazki, ktore czytam kolejno, o swoich corocznych detoksach, o oczyszczaniu wątroby regularnym. W tym roku przeprowadzilam po raz pierwszy głodówke i to w domu, normalnie gotujac dla reszty rodziny! Zachecam do cwiczen, sama cwicze joge, do odkwaszania się, do zmian diety i wywaleniu na stale pewnych rzeczy. Poniewaz sama w to wierze i to praktykuje jestem pewnie wiarygodna. 
A teraz zachęciłam moją grupę jogową do przeprowadzenia właśnie detoksu z lewatywami i czyszczeniem watroby. I jedna z dziewczyn zapytala mnie, czy osoba, ktora miala raka jelita grubego moze robic lewatywy. Hmm trudne pytanie- pierwsza mysl to, ze powinna zapytac lekarza, ale przeciez ze swieca szukac lekarza, ktory w ogole popiera lewatywy. Do dzis pamietam wystapienie pani dermatolog Ewy Chlebus (ktora mnie niegdys leczyla z wypryskow skornych 3-miesieczna kuracja bardzo silnych antybiotykow), ktora publicznie grzmiala, jaka to grozna i niebezpieczna procedura jest lewatywa, ktora nic nie pomaga, jest zabobonem i szarlataneria i wywoluje calą listę nieodwracalnych uszkodzen jelita grubego.
Pomyslam, ze zapytam o Twoje doswiadczenie, co uważasz.
O ile doczytasz moj list w ogole do konca, bo sie strasznie dlugi zrobil, a domyslam sie, ze jest jednym z tysiaca, jakie otrzymujesz.

pozdrawiam Cię serdecznie
Magdalena B.
To ja więcej takich listów poproszę :))) BRAWO BRAWO :))

Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

11 komentarzy:

  1. Bloga podczytuję od jakiegoś czasu i takie historie mnie niesamowicie wzruszają.Grzegorzu,Twój blog jest niezwykły i niezwykle potrzebny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten blog i jego autor tylko coraz bardziej mnie upewniają w tym, co myślę na temat zdrowia. Blog jest potrzebny i świetny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak odpowiedziałeś Grzegorzu?
    Świetny list, świetny blog - dzielę się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Popieram Anonimowego. Grzegorz -tak trzymaj!!! Jednak korci mnie, aby zapytać o opinię, czy stanowisko osób czytających Twojego bloga w sprawie odżywiania. Myślę, że dużo osób szukających i czytających książki z tego tematu, czuje się po jakimś czasie skołowanymi. Z jednej strony pozytywne opinie i dowody skuteczności np. kuracji sokami (zresztą podparte własnym doświadczeniem) a z drugiej książki np. p. Stefanii Korżawskiej, która zaleca tylko potrawy gotowane, a surowizny tylko troszkę, i też podpiera swoje poglądy doświadczeniem i przypadkami ludzi, którym pomogła. Jedno zaprzecza drugiemu, a zwykły szary człowiek nie wie, co o tym myśleć?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wystarczą duże dawki witaminy c , 2 razy dziennie na czubek łyżeczki (ok 2g) oraz kupić puste kapsułki i wpakowac w nie siemie lniane i ostropest. Ja nie mam juz alergii, a zimą moge chodzić po zimnej podłodze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy czy mógłbyś napisać do mnie na priva: tezem46@gmail.com
      Dziękuję

      Usuń
    2. I w taki właśnie sposób odkładane są kamienie w nerkach. Witamina C jest syntetyczna. W tej postaci należy zażywac tylko w czasie choroby.

      Usuń
    3. Dlatego nalezy przyjmować Acerole lub inną Wit C w formie naturalnego extraktu.

      Usuń
  6. Wyjście poza utarte schematy jest niezwykle trudne.
    Zwłaszcza, kiedy jest się częścią jakiejś społeczności,
    ma się dzieci... Czasem brak sił by walczyć z etykietką oszołoma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc najlepiej NIE walczyć tylko po prostu robić swoje.

      Usuń
  7. Oby wiecej było takich przykładów na to że znajdujemy sposoby na zdrowienie bez udziału tych zadufanych kunofołów w białych kitlach,wspaniały list jestem wzruszona a Magdzie życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń

rak jest uleczalny: