środa, 19 listopada 2014

I jeszcze dwa listy :))

Piszecie jak szaleni ;))) Ja też Wam dziękuję :) co to nagle za pospolite ruszenie na klawiaturze :)
"Zmuszony" jestem odłożyć dzisiejszego pożegnalnego maila, ponieważ zapowiedział się jeszcze jeden ważny list od Mirosławy, więc poczekam :)

Ale gdyby jednak nie zdążyła, albo głowa wtrącała za dużo wymówek, opowiem co napisała :) będziesz wiedział dlaczego chcę poczekać :)

Witaj Grzegorzu...
już nie zdążę... tak długo odkładałam.... nie spodziewałam się, że tak wspaniały blog może też mieć kiedyś swój kres.
   Trochę mi żal, bo miałam nadzieję, że przyda sie moja historia komuś, kto stracił wiarę w to, że może byc lepiej.
Przeżyłam prawie 5 lat od momentu postawienia diagnozy  -  NU -
Po jakimś czasie znalazłam Twojego bloga...... przyznaję... dodaje wiary, siły i chęci do walki o to co dla nas naj.....NASZE ŻYCIE
 Od razu zakończę, bo moja historia jest zbyt długa.

Kiedyś budowałam na piasku- zwaliło się. Budowałam z kamienia - zwaliło się. Teraz zaczęłam budować na dymie z komina - prawie 5 lat i mam nadzieję, że się nie zwali.
     Grzegorz - dziękuję Ci z całego serca za Twój upór w docieraniu do zamkniętych , smutnych i czasem bez cienia nadzieji na lepsze-serc.

                               Zyczę wszystkiego co najlepsze i najszlachetniejsze w życiu. Serdecznie pozdrawiam.
Zapowiada się powieść sensacyjna :)) Sam jestem ciekaw :)

A teraz jeszcze Małgosia, która już kiedyś opowiedziała swoją historię, powiedziałem wtedy, że zostałem "blogowym tatą" :)) dlaczego ? zaraz zrozumiesz. Po prostu Malgosia nie mogła zajść w ciążę, bo organizm był zbyt zatruty !! Choć to nie jedyny powód oczywiście. Uprzedam na wypadek gdyby rozniosła się jakaś wieść. Była pod opieką lekarzy, ale jeśli organizm widzi, że ciąża jest zagrożona ze względu na jego stan to po prostu nie dopuści do zapłodnienia i już. I lekarze rozkładali ręce nie biorąc pod uwagę innych czynników, bo przecież na studiach ich tego nie uczą.
No to posłuchaj, szczególnie jeśli jesteś młodą mamą :)

Cześć Grzesiu,
Dziekuje za tego bloga (nie raz juz to pisalam), za pojawienie sie go w moim zyciu
w odpowiednim momencie, że dzięki zetknieciu z nim zostalam mama i ze dzieki temu odkrywam teraz te niesamowita kraine jaka jest DZIECKO.
Gdybym zostala mama nawet rok wczesniej, nie bylabym ta swiadoma mama i chowalabym kolejne dziecko pasujace do "szarej masy". to tak mialo byc, bo ktos mi w odpowiednim momencie podsunal odpowiednia ksiazke, spotkalam innych odpowiednich ludzi etc... dziecko jest nieskalane gdy sie pojawia na tym ziemskim padole i to wlasnie my je psujemy. to my sie powinnismy od niego uczyc i to ono powinno nas wychowywac, a nie odwrotnie... ja ciagle ucze sie od swojego prawdziwego czlowieczenstwa i wolnosci. Trudne to lekcje, bo wymagaja wiele pokory, ale to najpiekniejsze lekcje jakie odbylam w zyciu. nie jest latwo byc bardziej niz inni swiadomym rodzicem. widziec jak doslownie udupia sie dzieci od kolyski, gwalci je przez ucho, upadla slowami, ktore tylko pozornie sa niegrozne. jak obecnie matki zupelnie zagluszyly w sobie intuicje i w rece pediatrow i innych ekspertow oddaja los swoich dzieci. bo "karmic piersia max tylko do 6 miesiaca, potem to juz rozpieszczanie a mleko matki i tak jest juz bezwartosciowe (SIC!!!), spanie z dzieckiem to juz w ogole szczyt wszystkiego. dobre dziecko, to dziecko ciche i spokojne. niewazne ze smutne i zastraszone. dziecko ma sie sluchac i tyle". a ze "rozrabia" - bo w ten sposob blaga o zwykla uwage - to juz taki z niego/niej ZŁY URWIS. dzis wiele dzieci ma problem m.in. z odczuwaniem bolu (czuja go jakby mniej), co jest skutkiem cesarskich ciec - dziecko nie przechodzac przez kanal rodny, nie uczy sie czuc swojego ciala. uklad nerwowy nie otrzymuje odpowiednich bodzcow i potem rozwija sie w nieodpowiedni sposob. moja córka do dzis w tydzien przed pelnia ksiezyca zle spi. nadal jest na to wrazliwa. jak komus o tym mowie to sie smieja, ze wymyslam. a jak mowie, ze przeciez ksiezyc wplywa na plywy morskie, to jak ma nie wplywac na ludzi, to nadal tkwia przy swoim. i nadal oddycha przepona. jestem z tego dumna. ze nadal jest nieskalana. nie chce jej karac, gdy zrobi cos nie po mojej mysli. tlumacze i mowie do niej jak do doroslego. wiem, ze od kiedy pojawila sie u nas, slyszy i ROZUMIE to co do niej mowie. szanuje jej wybory, nie ma dwoch lat, a wlasciwie ubiera sie sama, je sama poslugujac sie sprawnie widelcem i lyzka i rekoma - je to co chce (ponoc organizm sam wie czego mu brakuje, ale to dziala tylko wtedy gdy dziecko jest karmione mlekiem matki i nie papkami) i rzeczywiscie bywaja tygodnie, ze je tylko marchewke, potem tylko ryz, a potem cytrusy. choc najbardziej i tak smakuje jej mieso i ryby... zwyczajnie jej ufam. temu ze ona ma jeszcze te nieskalana intuicje. nie jest latwo, ale zawsze jak lekko zwatpilam w swoja droge, to zawsze wtedy pojawial sie jakis wpis na blogu i mnie stawial do pionu. dlatego bedzie mi twoich nowych wpisow brakowac. ale wierze, ze dobrze robisz, bo teraz mamy byc juz dorosli i samodzielni :) dzieki Grzesiu z calego serca, bo nie byloby mnie tu gdzie jestem, gdbyby nie TY. gdbym ci nie uwierzyla, zaufala i nie poszla swoja droga, ktora zawsze czulam w sobie, ale jakos balam sie nia pojsc.
strach nadal jest we mnie, ale wierze, ze dam rade. i ona pomaga mi w tym. ciekawosci i odwagi dziecka kazdy dorosly powinien sie uczyc, szukac ich w sobie zakopanych pod tonami WYCHOWANIA.
Tak Małgosia to widzi. Czy możesz mieć swój pogląd ? oczywiście, byle świadomy. Więc ile jest Ciebie w Tobie - zapytała Monika ?

I na koniec dzisiaj... chociaż kto wie co się może jeszcze zdarzyć list Ady :)
Witaj Grzegorzu,

Czytałam Twego bloga i będę nadal zaglądać na stronę jak w notatki sprawdzone:)
Bardzo dziękuję Ci za Twój wkład w budowanie świadomości czytelnika.
Pisałam kiedyś do Ciebie opisując po krótce historie mamy ( juz po jej śmierci) Dziś wiem, że to ja wtedy walczyłam za nią i zaanagazowałam moją energię. Wyjęłam z tego naukę dla siebie. Można pomóc, podpowiedzieć, ale za kogoś nie zrobimy niczego. To każdy z osobna, w swoim środku podejmuje decyzje, które dają mu napęd (lub nie). Dla mnie tamten czas był czasem ważnym dla mnie- zaczęłam szukać, co zdrowe, co istotne dla zdrowia itd. Zaczynam wprowadzać to w zycie, czasem krok do przodu, potem trzy do tyłu, ale jest znacznie lepiej. Ostatnio jednak organizm sam mówi mi, że ma dosyć tych wstecznych ruchów. Jestem więc na dobrej drodze.
Dziękuję Ci z całego serca i w pelni rozumiem wyczerpanie tematu. Ja też czuję,że pewne tematy, po ich wyczerpaniu należy zostawić, pójść dalej, bo trwanie w tym tylko zabiera energie.
Serdecznosci
Ada
Dziękuję to tak mało pod Waszym adresem, więc lepiej nic już nie powiem.

Jeżeli zainteresowała Cię treść tej wiadomości, zaprenumeruj ten blog i bądź na bieżąco! Wiadomości będą przychodziły na Twoją skrzynkę pocztową :) Jeżeli posiadasz konto na którymś z portali społecznościowych, podziel się tą informacją ze znajomymi :) Poniżej masz odpowiednie wtyczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

rak jest uleczalny: