piątek, 21 listopada 2014

Na do widzenia...


Mój filmowy przodek powiedział kiedyś "Nadejszla wiekopomna chwila...". Ale nie będzie łez z okazji rozstania, bo każdy Koniec to Nowego Początek.Ten mail miał być bardzo techniczny, miały być linki, inne książki, filmy, pospieszne nadrabianie zaległości o Wit. D i sprawy o których nie wspomniałem....
Jednak będzie inaczej. Gdy to piszę dochodzi 23 i choć miałem wizję tego posta w głowie mej pustka świeci.

Ten blog po sztandarowym poście dot. Terapii Gersona w warunkach domowych rozpoczął swoje życie 16 lutego 2009 r. Tak, to już tak długo. Zaczęło się od uzdrawiającej mocy życzliwych myśli.
Ja dołączyłem do bloga 2 grudnia 2010 swoim pierwszym postem o czosnku :) Ku mojemu zdziwieniu do dnia dzisiejszego przeczytały go 602 osoby :) Chwilę później opublikowałem swój pierwszy list od czytelniczki z "przepisem na sukces" jak mi się wtedy wydawało, która była świeżo po lekturze mojej książki. Później wyjaśniłem Wam o co chodzi z testem buraczkowym. I tak wiele osób o to pytało, więc teraz masz odpowiedź. Pewnie znajdzie się specjalista, który powie, że to bzdury, ale słowa te usłyszałem również od Pani dr Dąbrowskiej. Poza tym okazuje się, że wpisując hasło "test buraczkowy" w googlach, dostaje się takie same wyniki. Smacznego :)
Później było o wierze... i o tym co ma wspólnego z Tobą CUD.
Nie obyło się także bez listów od rozżalonych i mojej próby obrony. Następnie zwróciłem też uwagę na aspekt rodziny.

I tak mógłbym jeszcze długo... w końcu to 4 lata :)

Bloga do 20-11 odwiedziło łącznie 1 milion 125 tysięcy 123 osoby !! :)))))
Blog skupił 1527 osób, które otrzymywało maile. DZIĘKUJĘ !!
Najwięcej odwiedzających bo ponad 40 tyś. osób system zanotował w styczniu 2012.

Na blogu dostałeś moim zdaniem Wszystko, aby wyzdrowieć. Mądrze, z głową, bez oszołomstwa z mądrym towarzyszeniem medycyny jaką znamy, jeśli ktoś musi i czuje się bezpieczniej. Rozumiem Twój strach i Twoje obawy, Twó brak wiary we własne siły, w Boga, który nagle gdzieś zniknął w końcu "dlaczego jaaaa" a o którym pamietamy często dopiero w chwilach, gdy mamy mu / jej  nawtykać i rozumiem też Twoją ochotę, aby jednak nic nie zmieniać i jakby to zrobić, aby wyzdrowieć, ale tak żeby wszystko dookoła było po staremu. I właśnie tu leży największy problem. Najpierw pędzimy przed siebie na oślep kierowani instynktem "ku sukcesowi" zamiast ku przetrwaniu, a później wyżywamy się na wszystkich dookoła, że ten świat jest tak urządzony i całkowicie zapominając, że sami go tak urządziliśmy. Tak, sam go tak urządziłeś. Nie zabierając głosu, nie idąc na wybory, biernie się poddając, nie walcząc o swoje ideały i marzenia, które być może często są tylko pustymi obrazkami z romantycznych lektur czytanych przed maturą na lekcjach polskiego i chowając się za potulnymi minami, aby nie urazić tych od których zależysz. W końcu ten ból, gdy po raz kolejny zatrzaskuje się Twoje Serce jest Ci tak dobrze znany, że lepiej będzie nie ryzykować, bo "co znowu o mnie pomyślą", prawda ? nie tym razem. W swojej książce napisałem  "zdaj sobie sprawę, że jeśli zamykają się za Tobą drzwi oddziału popychane magicznymi siłami hydrauliki to znaczy, że nie możesz istnieć już dłużej w formie i kształcie do których przywykłeś i do których przywykli też inni". Zapewniam Cię, że wiem jak to jest, gdy wydaje Ci się, że świat przestaje istnieć a grunt usuwa się spod nóg na wieść o diagnozie. Ale pamiętaj, że na "wojnie" celowo pisanej w " " przetrwa nie tyle najwytrwalszy, ale najbardziej inteligentny. Inteligencja ta również powinna Cię zaprowadzić któregoś dnia do olśnienia, że nie ma wroga na zewnątrz, a jedyną "walkę" jaką powinieneś stoczyć jest ta wewnątrz Ciebie. Ile lat można spychać na dno swoje pragnienia, marzenia i "zawsze chciałem....". A ile razy powstrzymał Cię pieprzony lęk ? Tak, to trudne. Magda, Małgosia, Monika, Marzena, Edyta, Sylwia, Zofia, Karolina, Rafał, Paweł, Darek, Justyna... pisał o tym każdy, że w którymś momencie musieli dokonać wyboru między bezpiecznym, choć starym lądem a nieznanym i budzącym lęk nieznanego oceanem możliwości na którym poczatkowo utrzymywały się na cienkiej deseczce wiosłując małą łyżeczką zaledwie. Ale zobacz, co było nagrodą ? Malgosia dziś jest szczęśliwą mamą, a niecałe 3 lata temu była bliska depresji, Magda zrozumiała siłę wpływu i oddziaływania grupy i odcinając się od jej "wsparcia" podjęła coraz bardziej zwycięskie działania z endometrium, a to tylko część, bo zaczęła prowadzić warsztaty kulinarne i pokazywać paniom jak będąc kobietą dojrzałą mieć o 10 lat mniej, Sylwia odkryła, że ludzie ciało może zawierać również pasożyty, które mają wpływ na jej zdrowie i rozpoczęła studia z medycyny naturalnej, dla Marzeny Nu okazało się błogosławieństwem, bo zobaczyła jaką niefajną rolę pełnił w jej życiu związek zatruwając nie tylko ją, ale i jej ciało, Edyta dzięki temu po raz pierwszy w życiu doznała olśnienia, że jednak może mieć kontakt z Bogiem bez pośredników, Monika mogła jeszcze bardziej otworzyć i poczuć swoje Serce pomagając mamie, którą w ub. roku musieli powstrzymywać w ogródku od prac z obawy, że coś sobie zrobi, bo w wieku 60+ miała więcej energii niż jej dzieci :) aby w końcu napisać do Was w jednym z listów "mam wrażenie, że to był tylko zły sen", a Rafał przekonał siebie i otoczenie, że człowiek Był Zawsze Częścią Natury i Z Niej Się Wywodzi, a przez to móc wykorzystać swoją wiedzę, aby pomóc mamie, Paweł dzięki bólowi doznał olśnienia i zobaczył, że (być może) podąża ścieżką, którą wyznaczyli mu inni Wiedzący Lepiej, którym taką rolę przypisał (trzymam za Ciebie nieustannie kciuki), Darek dowiedział się dzięki temu co to znaczy być świadomym tatą, bo aby zostać spełnionym tatą najpierw sam musiał stać się Siebie Świadom. A gdyby mnie nie spotkało to doświadczenie dziś nie czytałbyś także i tego bloga. A to tylko wierzchołek zmian, które zapoczatkowało w Nas Nu. Tak naprawdę... Dziękuję za to doświadczenie, bo Widzę ile mu zawdzięczam. Więc czy naprawdę sądzisz, że dopadła Cię tragedia ? może to jednak szansa, tylko z uporem nie chcesz jej widzieć, bo powiedziano Ci, że jest inaczej ? no właśnie powiedziano, wyczytano, zasłyszano i uwierzono. Dajemy Wiarę, a później się dziwimy, że idzie inaczej niż byśmy chcieli, choć to wciąż po naszej myśli, nieważne, że zaszczepionej i przyjętej jako własnej, ale wciąż myśli. Czy tylko Nam wszystkim wymienionym powyżej coś się przywidziało ? a może odzywa się w Tobie po prostu płacz małego nieutulonego dziecka zepchniętego do piwnicy w imię "śmiertelnej powagi bycia dorosłym", które teraz dopiero ponownie po wielu latach może zabrać głos. Podpowiem Ci coś na wypadek gdybyś jednak cokolwiek zechciał w swoim życiu zmienić i taka myśl przemknęła Ci przez głowę: pacjentom się wybacza :) zawsze możesz zwalić na proces przez który właśnie przechodzisz. A jeśli nie jesteś pacjentem zawsze na podorężu masz WKZO :)) Zauważyłeś, że celowo ominąłem słowo "choroba" ? A jeśli to jednak nie choroba ? tylko proces jako trampolina do innej jakości Bycia i Życia ? Bo skąd my wszyscy tu wymienieni i pewnie setka i tysiące bezimiennych mielibyśmy wiedzieć co w Nas gra naprawdę, a co podaje fałszywą nutę, gdybyśmy dzięki Nu nie wzięli na warsztat całej klawiatury i nie sprawdzili wszystkich klawiszy grających melodie w naszych Sercach. Tak, to Droga, ale zobacz co jest nagrodą... więc otrzyj łzy, weź głęboki oddech, idź na spacer, zjedz coś, co tym razem ma sens i rozpocznij swoją Podróż Ku Wolności. Znaj Swój Cel !! Tak, może Ci się nie udać, bo kroczących tą Drogą było już wielu, możesz upaść sto razy i tyle samo się podnieść, możesz też znaleźć holownik i inne blogi i może się zdarzyć, że pod koniec Drogi zostaniesz sam, bo inni nie dotrzymają Ci kroku, będąc wpatrzeni w swoje zabawki, ale skąd wiesz, jeśli nigdy tam nie byłeś ? Pamiętasz co powiedziałem przechodząc po rozżarzonym do czerwoności dywanie z węgielków ? Strach to oszustwo :) choć cholernie realne. Nie przejmuj się, piszę to samemu będąc w Drodze, może kiedyś się spotkamy :) Pamiętaj tylko co jest nagrodą. Wiem, że czasami bywa trudno, dzieci, dom, praca, kredyty... i żeby tylko na taki luksus można było sobie pozwolić, bo czasami bywa przecież znacznie gorzej. Ale pamiętaj, że "stworzył Bóg człowieka na obraz swój i podobieństwo go stworzył". Więc może złapiesz się tych słów. Niedawno przeczytałem taką sentencję "Życie to gra. Paradoksalnie wygrywa ten, który "nie gra", a jest sobą". Polecam choć pomyśleć o tym, że możesz być Sobą. takim jakim zawsze chciałeś.

A ponieważ na zegarku dochodzi godzina 1 w nocy opowiem Ci jeszcze bajkę na dobranoc. I choć była już w grudniu 2011 roku jest wyjątkowa zapewniam :)



Dawno, dawno temu, a może wcale nie tak dawno... daleko, daleko za siedmioma górami... a może wcale nie tak daleko... rosły sobie Trzy Drzewa. Każde z nich było wyjątkowe, takie jak Ty i każde mając marzenia modliło się do Boga.
Pierwsze z nich modliło się takimi słowy: "Boże, spraw, aby stało się tak, że gdy przyjdą drwale i mnie zetną, aby zrobiono ze mnie piękną skrzynię do której włożą Największy Skarb Świata i będą przychodzili ludzie i monarchowie i wszyscy będą ten skarb podziwiali, a ja będę dumne, że noszę go w sobie.
Drugie drzewo modliło się tak: "Boże, spraw, aby stało się tak, że gdy przyjdą drwale i mnie zetną, zrobią ze mnie piękną łódź na której będzie pływał Największy z królów wraz ze swoją świtą i będę takie dumne, że niosę kogoś tak Wielkiego w sobie.
Trzecie drzewo modliło się tak: "Boże, a ja Ciebie proszę, aby mnie nie ścinano, bo chcę być jak najbliżej Ciebie".

Przyszli drwale i ścięli wszystkie Trzy Drzewa.

Z drewna pierwszego drzewa zrobiono mały żłób i umieszczono w ciemnej szopie. Były tam zwierzęta, brzydko pachniało, a zamiast Króla podawano w nim zwierzętom paszę. I smutne było drzewo, że Bóg nie wysłuchał jego modlitwy.
Z drugiego drzewa zrobiono rybacką łódź z której łowiono ryby, również brzydko pachniało i nie było widać ni śladu króla. I smutne było drzewo, że Bóg nie wysłuchał jego modlitwy.
A trzecie drzewo, to które nie chciało być ścięte, pocięto na kawałki i postawiono w ciemnej szopie. I smutne było drzewo, bo Bóg nie wysłuchał jego modlitwy.

Pewnego razu do małej szopy w której stał ów żłóbek weszło młode małżeństwo. Ona była ciężarna i porodziła syna, bo nie było dla nich miejsca w gospodzie. Położono dziecko w żłóbku na sianie i cuda zaczęły dziać się dookoła. Na niebie pojawiła się jaśniejąca gwiazda, przyszli pastuszkowie oddając dziecięciu pokłon i przyszli Trzej Monarchowie przynosząc w darze złoto, mirrę i kadziło. I wiedziało drzewo, że nosi w sobie Największy Skarb i było szczęśliwe, że jego modlitwa została spełniona.

Jakiś czas później na łódź zrobioną z drugiego drzewa wszedł młody mężczyzna wraz z innymi ludźmi, wypłynęli na połów, a gdy zerwała się burza on jej rozkazał się uciszyć, a ona go posłuchała. I wiedziało drzewo, że niesie w sobie Największego z Królów i było szczęśliwe, że jego modlitwa została spełniona.

Z trzecim drzewem domyślasz co się stało... zbito z niego krzyż i wręczono go mężczyźnie idącemu na Golgotę. Tam go ukrzyżowano, a w ostatniej godzinie rozdarło się niebo i zapłonęło blaskiem błyskawic i dało się słyszeć trzykrotne "Elohim" i wiedziało drzewo, że bliżej Boga już być nie może.

Morał z tej bajki jest taki: za każdym razem, gdy narzekasz, uważaj, być może właśnie w ten sposób Bóg spełnia Twoje marzenia.

A Słowo ciałem się stało... i myśl przybrała fizyczną postać. Tak jak to robisz codziennie.
Na koniec tego posta... choć mogło być o wiele więcej, pozwól, że jeszcze nie złożę Ci życzeń :) Zanim rzucisz się na karpia być może czytane właśnie dziś, gdy świętujemy Nowy Początek Twojego Nowego Życia pokażą Ci inną krainę i ujrzysz nowy świat:

Nie złożę Ci życzeń

Drogi Czytelniku Przyjacielu,
Nie złożę Ci dziś życzeń, abyś nie pomyślał, że w taki szczególny
sposób myślę o Tobie tylko raz w roku.
Nie złożę Ci dziś życzeń, abyś wiedział, że jesteś dla mnie Kimś
Ważnym i często o Tobie myślę... nie tylko Dzisiaj,
Nie złożę Ci dziś życzeń, bo nie chcę odzywać sie tylko raz w roku,
aby mieć z Tobą kontakt.
Nie złożę Ci dziś życzeń, bo zawsze życzę Ci Wszystkiego, co
Najlepsze, nie tylko Dzisiaj.
Nie złożę Ci dziś życzeń, abyś wiedział, że w ten sposób też można :)
bez poczucia winy.
Nie złożę Ci dzis życzeń, bo wiem, że to, co Nas łączy (jakkolwiek to
dziwnie brzmi :)) nie wymaga specjalnych okazji, aby "to coś"
podtrzymać.
I Nie złożę Ci dziś życzeń, bo w Nowym Roku będziemy mieli jeszcze
wiele okazji aby to zrobić, wszak Nowy Rok trwa cały Rok :))
I Nie złożę Ci dziś życzeń, bo... czasami Cisza potrafi wyrazić więcej
niż tysiąc słów.

Ale wiedz, że bez względu na to, że nie dostaniesz dziś życzeń ode mnie - oczami wyobraźni widzę Ciebie żyjącego w Zdrowiu, Miłości, Obfitości i Spokoju przepełnionego Radością z Małych Chwil oraz Świadomością tego, że całą resztę można kupić, dostać lub nauczyć się.

Przytulam Cię mocno do Serca
Grzegorz


Tekst jest mojego autorstwa AD2010 i zezwalam na jego kopiowanie z podaniem źródła, jeśli uznasz to za stosowne.
W trakcie pisania uroniłem kilka łez... bo gdybyś nie wiedział Prawdziwi Mężczyźni też płaczą :) więc jeśli to, co tu napisałem na tym blogu może się komuś przydać, po prostu wyślij mu linka. Bez nachalności, mądrze towarzysząc w jego Drodze, bo pamiętaj, że "nie wszyscy mają na 8 do szkoły" jak powiedziała kilkuletnia córka do Edyty chwilę po tym, gdy strapiona rzuciła myśl w jaki sposób można by ten świat zmienić... ;). Mały Mistrz w osobie kilkuletniego dziecka :)

Obudzić się. To Wszystko.

Dla osób nowoprzybyłych, Michał będzie nadal prowadził Nasz profil na FB.

Nie żegnam się... mówię tylko do widzenia Przyjaciele. Tu czy Tam... gdzieś się spotkamy jak Czas nam dopisze.

A teraz w Drogę...

Na ostatek... last but not least :) moja ulubiona piosenka http://youtu.be/QYsPsbAMXHE

I pamiętaj: nigdy nie idziesz sam. Nigdy !

Dziękuję Ci za to, że Jesteś.




10 komentarzy:

  1. W środę wykryto u mnie nowotwór jądra. Przez brak wiedzy na ten temat zignorowałem problem i czekałem dość długo z pójściem do lekarza. Gdy zaczęły się problemy z brzuchem udałem się do lekarza pierwszego kontaktu. Poinformowałem go o guzu na jądrze. Bez wysyłania na badanie stwierdził, że to niegroźna torbiel na najądrzu, a boleści brzucha to ZJD. Dwa tygodnie temu musiałem udać się do szpitala ze względu na pogarszającą się sytuację. Wspomniałem o guzu na jądrze. Na szczęście ten lekarz nie zbagatelizował tego i po badaniu skierował mnie na wizytę do urloga. Diagnoza jest jak wyrok. W poniedziałek operacja, potem dalsze badania. To stało się tak nagle. Jestem załamany.
    Dostałem adres tego blogu od znajomego. Mam nadzieję, że mi pomoże mi przetrwać, walczyć i nie poddawać się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grzesiu, to dla Ciebie...
    http://www.youtube.com/watch?v=k3Fa4lOQfbA
    tak bez podtekstów
    je t;aime YOU

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeglujże Grzegorzu po swoim morzu!!! :) Dałeś mi wiele! Dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja w czasie czytania na dobre się rozkleiłam.....
    Odezwę się jeszcze wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Grzerzesiu, twoj blog jest wiecej wart niz 1000 ksiazek medycznych , psychologicznych, itp. To jest " z zycia wziete ". Pomagasz, swoim doswiadczeniem, walczyc nie tylko z chorobami nowotworowymi ale takze z roznymi chorobami przewleklymi.Wielkie dzieki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog, czemu już nie piszesz?

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja w czasie czytania na dobre się rozkleiłam.....

    OdpowiedzUsuń
  8. Żeglujże Grzegorzu po swoim morzu!!! :) Dałeś mi wiele! Dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń

rak jest uleczalny: